Bo oto tydzień przed wyborami podczas przesłuchania w sądzie dowiadujemy się, że żona byłego ministra i posła Mirosława Drzewieckiego miała sporo kontaktów z mafią. Co, jak sama mówiła, było krępujące dla niej i jej męża. I pewnie dla Platformy też. Ale szczęśliwie dla Polski, w realu zeznawała po wyborach.
I jeszcze w tym śnie widziałem, jak żona oficera policji i dyrektora w MSWiA pierze aż dwa miliony złotych. Prała wyraźnie... a mąż za to firmie komputerowej przetarg na grubą kasę ustawiał. Gruba była wyraźnie. A obok przechodził były minister MSWiA Grzegorz Schetyna. Ale tego nie widział. Widziałem wyraźnie, że nie widział.
Na szczęście w realu CBA sprawę rozpracowało dopiero po wyborach. Taki przypadek. Dla dobra Polski i Platformy.