Uczynił go tylko doradcą. Wczoraj nie miał już żadnych obiekcji. Uznał, że TW "Znak" odpracował swoje winy z przeszłości i mianował ministrem cyfryzacji. Ot, boskie rozgrzeszenie, boskiego Donalda. Brawo! - wkurzał się szwagier.
Słowa premiera znajdziecie w tekście "Super Expressu" "Zielone światło dla agentów" z listopada 2007 roku. Opisano w nim nie tyle marną karierę Boniego jako TW, ale czasy późniejsze. Jak zataił współpracę jako minister w rządzie Bieleckiego. Jak znalazł się na słynnej liście Macierewicza w 1992 roku. I jak korzystał z gwarancji tuzów Solidarności, ręczących za jego uczciwość i nieskazitelność. Przyznał się do kontaktów z SB dopiero w 2007, kiedy mógł zostać ministrem, co oznaczało automatyczną lustrację. Dziś jest ministrem, bo Tusk go rozgrzeszył. I tyle.