Mój druh, choć jest osobnikiem z natury dobrodusznym i miłym, zapomina nawet, że o ktoś go kiedyś oszukał (i to wielokrotnie), to tym razem trzęsło nim ze złości. Trochę trzęsło go też dlatego, bo ostatnio przejechał się po polskich drogach, a raczej polskich pasmach dziur, które te drogi udają.
- Na sto procent to mnie szlag trafi, na sto procent skarbówka dopilnuje, żebym podatki zapłacił! - drwił dalej. - A w ogóle co to znaczy, że droga będzie "przejezdna".
- To znaczy mniej więcej to samo, gdy ja mówię ci, że jesteś jak George Clooney - sapnęła zdenerwowana połowica szwagra, spoglądając na niego nieco złowrogo znad garów.