Więc płacz powinien być w ministerstwie, bo gospodarka ludziom pracy nie napędza. Ale szlochów nie było. A panowie zajęli się też czymś, czego nie ma, czyli energetyką jądrową. I ogłosił Tusk, że ona będzie. Znaczy determinację ma taką. O determinacji w sprawie bezrobocia się nie zająknął.
Potem premier konferował ze swoją wielką faworytą, minister rozwoju regionalnego Bieńkowską Elżbietą. I znów źle/dobrze trafił (proszę wybrać właściwe określenie). Bo w jej ministerstwie płacz oraz zębów zgrzytanie. Błędy popełnili okropne i wstrzymano Polsce 312 mln euro dotacji z Unii. Niby kasa ma być później. Ale na dziś podsumowanie jest proste. Energetyki jądrowej, szmalu z Unii i roboty nie ma. Żal mi Cię Tusku!