Po prostu musiał zostać europosłem, by móc liczyć na 20 do 25 tysięcy emerytury. Bo to, że przez 2,5 roku pan Jerzy pełnił prestiżową funkcję przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, z wysokością emerytury nie jest powiązane. Ale miłe to sercu każdego Polaka, że były premier do PE nie tylko po wyższą rentę pojechał, ale też splendor nam przyniósł.
Czego nie da się powiedzieć o wielu innych polskich politykach.
Ot, choćby buntownicy z PiS. Taki Z. Ziobro i J. Kurski pokrzyczeli w Polsce, ale po pieniądze jeżdżą do Brukseli. A ich polityczny projekt krajowy Solidarna Polska karleje. Dlaczego? Bo oni walczą o wyższą emeryturę.