A jak prezydent strzela gafę za gafą, to też mam go czczić i nie mogę nazwać go jak Lech Wałęsa śp. Lecha Kaczyńskiego - durniem? Zaznaczam, że chodzi o Gajowego, nie o tragicznie zmarłego pod Smoleńskiem prezydenta - rozważał szwagier.
Bo rzecz w tym, że Gajowy musi tak samo czcić naród, jak naród jego. I w tym szacunku dla narodu zawiera się jedno z przykazań każdej prezydencji: po pierwsze nie gadać głupot. Bo tak jak doniosła jest funkcja prezydenta, tak doniosłe są wygadywane przez niego bzdury, zwane gafami.
Dlatego przepis przepisem, konstytucja konstytucją, ale póki gafy Gajowy będzie strzelał, to i o karaniu mowy być nie może. Bo głupota cześć należną urzędowi znosi i wtedy orzeczenie Trybunału nie ma zastosowania.