Poszedł za to do więzienia. Powiecie twarde prawo, ale prawo. Przewinili. Zgoda! Ale czy kary były adekwatne? - pytał szwagier. - Nie.
Polscy europosłowie w majestacie prawa biorą pieniądze (diety!) za niewykonaną pracę (czytajcie na str. 1, 2, 3). Ich korzyść to nie grosiki, jak w opisanych wyżej przypadkach. Za jeden podpis świadczący o ich obecności (podczas gdy byli nieobecni) na komisji sejmowej kasują 1200 zł. Zgodnie z przepisami. Dlatego nie można ich ukarać. Można ich zachowanie określić tylko - jak szef Europarlamentu Jerzy Buzek - jako naganne. Nie można też nazwać ich zachowania złodziejstwem. Jedynie eurocwaniactwem. Ładna mi europejska reprezentacja Polski.