- Czyj głos, który rozbrzmiewa dzisiaj w mediach, na ulicy, w dyskusjach, jest głosem polskim? – dopytywał na samym początku poseł Macierewicz. - Czy ten głos ludzi, którzy mówią, że prezydent jest zdrajcą? Czy ten głos, który słyszymy, ludzi, którzy mówią, że trzeba się słuchać Unii Europejskiej? Czy ten głos, który mówi o tym, że Polska ma być podporządkowana nie tylko sądom brukselskim, ale i decyzjom płynącym z Brukseli? (…) Czy ten głos jest głosem Polski? - dopytywał zaciekle.
Następnie płynnie przeszedł do tematyki wyborów prezydenckich, które zaplanowano na 10 maja. Czyżby zażegnał już dawne nieporozumienia z Andrzejem Dudą?
ZOBACZ TEŻ: Macierewicz pokazał Dudzie miejsce w szeregu! Co on sobie wyobraża?!
– My musimy być zdolni, aby zmobilizować nie tylko każde województwo, nie tylko każdy powiat, nie tylko każdą gminę, ale i każdą wieś, bo każda wieś i każda polska rodzina będzie ponosiła konsekwencje przegrania tej walki o wymiar sprawiedliwości, przegrania walki o suwerenność gospodarczą i energetyczną, przegrania walki o polską silną armię i przegrania walki o polską prezydenturę – podkreślił wzburzony. - Jestem przekonany (...) że to będzie zwycięstwo. Ale aby ono było rzeczywiście skuteczne, by ono było wyraziste, aby ono rzeczywiście przełamało raz na zawsze ten spór, który się ciągnie od początku okupacji sowieckiej (…), musimy wygrać w pierwszej turze – tłumaczył zaciekle.
ZOBACZ TEŻ: Macierewicz ma dość! Wszystko przez uderzenie w czuły punkt