- Ludobójstwo leży u źródeł sytuacji w Rosji. Leży dlatego, że narody rosyjskie, mają nałożoną pieczęć milczenia, aby nie mówić co się stało w czasie wojny z ich przodkami. Tylko Polska niepodległa mogła podnieść pełnym głosem rzecz ludobójstwa katyńskiego. Reakcją na to była śmierć polskiej elity 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. (...) Terroryzm jest narzędziem w realizacji rozstrzygnięcia w konfliktach zbrojnych państw zmierzających do zmian w Europie. Warto pamiętać, że byliśmy pierwszą ofiarą w 39 r. Po katastrofie smoleńskiej byliśmy pierwszą ofiarą terroryzmu współcześnie - mówił Antoni Macierewicz w czasie wykładu, jaki prowadził w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Wypowiedź ta została zauważona w Rosji. Rzecznik prezydenta Putina, Dmitrij Pieskow ostro ocenił słowa szefa MON. Pieskow stwierdził, że wszystkie informacje, które miały osoby zajmujące się oficjalnie katastrofą smoleńską zostały podana do informacji publicznej: - Na tej podstawie podobne oświadczenia można nazwać gołosłownymi, nieobiektywnymi i nie mającymi nic wspólnego z rzeczywistością - ocenił prezydencki rzecznik.
Jeszcze mocniej słowa Macierewicza skomentował rzecznik Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, Władimir Markin. Jego zdaniem mówienie o Polsce jako ofierze współczesnego terroru w kontekście katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku jest absurdalne i głupie. Natomiast przewodnicząca rosyjskiej Dumy Państwowej Irina Jarowaja dodała: - Kogo polski minister obrony nazywa terrorystami - pilotów i prezydenta RP, którzy samodzielnie podejmowali decyzje i działali tragicznie błędnie? Uznanie tego za terroryzm świadczy o całkowitej niepoczytalności.
Czytaj: Macierewicz o katastrofie smoleńskiej: Byliśmy pierwszą ofiarą terroryzmu