"Super Express": - Czuje pan dumę, że sprawa frankowiczów została złożona na ołtarzu stabilności polskiej gospodarki? W końcu jej dobro miało przyświecać prezydenckiemu projektowi tzw. ustawy frankowej.
Maciej Pawlicki: - Czuję zaskoczenie i wstyd. W takiej formie - czyli bez zapisania w niej odwalutowania - ta ustawa zagraża gospodarce. Nie rozbraja bomby, o której wielu ekspertów mówi od dawna. Duża część społeczeństwa, którą podstępem, pod pozorem zakupu kredytów hipotecznych, skłoniono do zagrania na giełdzie całym swym życiem, jest uwięziona w tych arcyniebezpiecznych produktach finansowych, na które państwo polskie nie ma żadnego wpływu.
- Przeciwnicy przewalutowania argumentują, że gdyby je w tej ustawie zapisać, dopiero mielibyśmy problem. Oznaczałoby ono bankructwo wielu banków, a co za tym idzie - bolesny kryzys finansowy. Dostrzega pan to zagrożenie?
- Nie ma przewalutowania, bo to są kredyty w złotych nielegalnie podczepione do kursu walut, przez co stały się ryzykownymi instrumentami finansowymi, które wymagają zupełnie innej, ściśle prawem określonej procedury sprzedaży, by kupujący wiedział, że gra w kasynie. Banków mamy ponad 60, odwalutowanie dotyczy pięciu banków, a tak naprawdę dwóch: Getin Banku i portugalskiego Millennium. Hiszpańskie WBK i niemiecki mBank dadzą sobie radę, inne także. Ich właściciele zarobili i chcą zarabiać gigantyczne pieniądze na nielegalnych transakcjach ze szkodą dla Polaków. Jeśli z tych nielegalnych pieniędzy nie zrezygnują - Skarb Państwa obejmie udziały w tych bankach i to będzie repolonizacja, której wszyscy chcemy. Jakie skutki ma rozbrojenie tej bomby, widać po Węgrzech. Najpierw był taki sam krzyk, a potem żadnej katastrofy nie było, a ostatnio agencje ratingowe podniosły Węgrom ocenę właśnie dlatego, że rozwiązano tam problem toksycznych kredytów. Wrzask banksterskich lobbystów nie przestraszył Orbána, dlatego Węgrzy wygrali z bankowym bezprawiem.
- Uważa pan, że prezydent i jego urzędnicy tym strachom ulegli?
- Tak. Rok prac nad tą ustawą dawał poczucie, że idziemy w dobrym kierunku. Były różne pomysły, ale działano w przekonaniu, że gigantyczny problem toksycznych kredytów trzeba rozwiązać w duchu prawa i sprawiedliwości. I nagle coś dziwnego się wydarzyło. Deklaracje, diagnozy i ustalenia wyleciały w powietrze. Pełna kapitulacja wobec banksterów. Pozostał jedynie ogryzek, który szkodzi klientom banków, za to cieszy banksterów. Apelujemy do prezydenta, by wycofał ten fatalny projekt.
- Skoro korzystają na nim tzw. banksterzy, sądzi pan, że to ich podszepty wpłynęły na decyzję prezydenta?
- Wszyscy eksperci - a byli tacy w Kancelarii - którzy mieli inne zdanie niż bankowi lobbyści, zostali od prac nad ustawą odsunięci. Ktoś prezydenta wprowadził w błąd, że korzystne dla obywateli rozwiązania będą miały złe skutki dla gospodarki. Prezydent zgodził się na odseparowanie go od prawdziwych danych. Nie wiem, kto to zrobił.
- Adam Glapiński miał "zwrócić się do prezydenta o odstąpienie od dotychczasowej koncepcji przewalutowania". Więc może on?
- To akceptacja bezprawia i pudrowanie tego wrzodu naraża finanse państwa i obywateli, wręcz całą gospodarkę na ogromną niestabilność. Jeśli to prezes Glapiński przekonał prezydenta, to zaszkodził i gospodarce, i samemu Andrzejowi Dudzie. Pomożemy prezydentowi wycofać się z tego błędu.
- Może wcale nie trzeba? Przecież Marek Magierowski przekonywał, że ta ustawa to dopiero początek.
- To żart. Prezydent nie obiecywał, że zrobi złą ustawę, która zaszkodzi "upolowanym", a potem się zobaczy, może kiedyś zrobi drugi projekt, wtedy już dobry. Czekamy rok. Każdego dnia ludzie są eksmitowani na bruk na podstawie bezprawnych klauzul. Mamy tysiące dramatów, rozpadów rodzin, samobójstw. I jaki płynie sygnał? Że drapieżne korporacje nadal będą łamać prawo, grabić obywateli z aprobatą polskiego państwa. Sam Andrzej Duda wielokrotnie potępiał bierność polskiego państwa i poprzedniego prezydenta, z wyrazami szczerego oburzenia i empatii wobec grabionych Polaków. Teraz zapomniał?
- To jak chcecie mu o tym przypomnieć?
- Nadzieja w Sejmie i Senacie. Debata we wrześniu, będziemy w niej obecni. Wielka manifestacja 10 września. Przygotowujemy akcję "Zero haraczu". Jeśli do 25 października, rocznicy utworzenia rządu, państwo polskie nie poradzi sobie z egzekwowaniem prawa i sprawiedliwości wobec banków, zrobimy to my - masowo przestaniemy spłacać raty niezgodne z prawem. W parlamencie jest wielu posłów i senatorów, którzy rozumieją problem i twardo zapowiadali jego rozwiązanie "wbrew krzykom". Jeden z tych posłów nazywa się Jarosław Kaczyński.
Zobacz: Leszek Żebrowski: Już dawno trzeba było ich przenieść