Wbrew temu, co mogą sądzić zwolennicy wojennej retoryki na każdym froncie, w Niemczech jest zainteresowanie dialogiem z Polską. I to nie z Polską Tuska, ale z szeroko pojętą stroną konserwatywną. Od kilku miesięcy trwają nieoficjalne kontakty pozarządowych środowisk eksperckich, zainicjowane zresztą przez Niemców. Ich celem jest odłożenie na bok emocji, roszczeń i pretensji oraz nieprzekonywanie się do słuszności swoich racji, ale w pierwszej kolejności wyjaśnienie sobie swoich stanowisk i źródeł nieporozumień. Obie strony słusznie wyszły z założenia, że to podstawowy warunek ustalenia pól współpracy i jasnego zdefiniowania różnic. W najbliższych tygodniach można się spodziewać pierwszych bardziej widocznych skutków tych kontaktów. Co do jednego można mieć na ich podstawie pewność: Niemcy są bardzo zainteresowani utrzymaniem partnerstwa z Polską - z Polską obecną, pod rządami partii konserwatywnej.
Wizyta nowego ministra spraw zagranicznych w Berlinie daje nadzieję, że od wojowniczej retoryki przejdziemy do zdrowego pragmatyzmu oraz że taki właśnie jest plan nowego premiera. Szczególnie istotny jest sygnał dotyczący reparacji. Jacek Czaputowicz dał do zrozumienia, że nie jest to dla Polski sprawa gardłowa ani pierwszoplanowa - ale też, co ważne, że pozostaje w polu naszego zainteresowania. Czyli że możemy nią w odpowiednim momencie zagrać. To duża zmiana tonu: zamiast dotychczasowego chaotycznego wymachiwania maczugą, bierzemy do ręki skalpel. Wiedząc świetnie, że nie istnieje żadna nadrzędna instancja, która pozwoliłaby nam na Berlinie cokolwiek w kwestii reparacji wymusić. Możemy tu polegać tylko na dwustronnej umowie.
Rzecz jasna - do tanga trzeba dwojga. Jeśli w Niemczech powstanie rząd CDU z udziałem SPD, ministrem spraw zagranicznych może zostać nastawiony do Polski niechętnie Martin Schulz. Jednak to nie on będzie podejmował ostateczne decyzje. Rolą polskiej dyplomacji jest teraz przekonanie Niemców, że pójście dalej drogą artykułu 7 to wypychanie Polski z UE. To powinien zrozumieć nawet Schulz.
Zobacz: Nowy szef MSWiA Joachim Brudziński ma na koncie setki tysięcy [OŚWIADCZENIE MAJĄTKOWE]