Leszek Miller: Po równo

2012-01-11 20:44

Krąży taki dowcip: Panie Tusk, niech się pan nie przejmuje protestami pacjentów. To jacyś chorzy ludzie …... Rząd rzeczywiście się nie frasuje, a przynajmniej tego nie widać. Nie zważając na marudzenie wiecznych malkontentów, prze do przodu niczym lodołamacz "Lenin".

Gór lodowych ciągle jednak przybywa jak np. prezes KGHM Herbert Wirth. Ostrzega on, że w wyniku podatku od miedzi i srebra opłacalność wydobycia stanie pod znakiem zapytania. Skończy się zapewne zamknięciem jednej kopalni, jednej huty i zwolnieniem ok. 4,5 tys. ludzi. Wielka rzecz! Jak pan Wirth nie będzie wydobywał miedzi, to trudno - kto nie ma miedzi, w domu siedzi.

Co to zresztą cztery tysiące ludzi w porównaniu z siedmioma milionami emerytów. To dopiero jest rezerwuar oszczędności, do których rząd sam się zobowiązał. I już zabrał się do roboty! Premier ogłosił wydłużenie wieku emerytalnego. Wicepremier Pawlak nie pozostał w tyle i twórczo połączył to z dzietnością Polek. Proponuje, żeby kobiety traktować z gracją, czyli zamiast zmuszać do pracy do 67. roku życia, dać im wybór: im więcej dzieci, tym praca krótsza. Co prawda emerytura też będzie niższa, ale o tym lider PSL milczy. Jak to mówią: Pan Bóg dał dzieci, to da na dzieci. Premier Tusk natomiast nie dzieli włosa na czworo. Powiedział, że zmieni zasady waloryzacji świadczeń z procentowej na kwotową. Po 70 złotych na głowę. Słychać już co prawda zapowiedzi skierowania sprawy do Trybunału Konstytucyjnego, ale rząd najwyraźniej ani myśli zawracać sobie głowę takim popiskiwaniem. I słusznie! Środki bowiem cel uświęcą. Celem zaś jest sprawiedliwość społeczna. Ta wymaga wyrównania dochodów emerytów i rencistów. Żołądki wszak mamy równe!

Dlatego premiera należy poprzeć. Nie ma bowiem powodu, żeby pracujący kilkadziesiąt lat, płacąc składki, mieli więcej od tych, którzy pracowali krócej, albo w ogóle nie chcieli pracować. To z gruntu niesprawiedliwe!

Sądzę zresztą, że ten kierunek myślenia premiera jest perspektywiczny. W przyszłym roku rząd mógłby zaprojektować ustawę zrównującą emerytury. Każdy miałby dajmy na to po 1000 złotych. Można też sobie wyobrazić, że po jednakowych emeryturach przyszłyby jednakowe pensje. A ponieważ idą trudne czasy, to po co w ogóle płacić ludziom pieniędzmi. Można towarami. Byłyby dzielone przez komisje społeczne na jednakowe dla każdego deputaty. Pośród deputatów mógłby się znaleźć ten sam dla kobiet i mężczyzn ubiór kroju męskiego, jak również po - obowiązkowej dla każdego, niezależnie od wieku - misce kartoflanki. Prowadząc oszczędny tryb życia, Chińska Republika Ludowa ledwie po sześćdziesięciu latach stała się światową potęgą. My na razie zaledwie "zieloną wyspą", ale to dobry punkt startu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki