Wczoraj padł tragiczny rekord IV fali pandemii. Resort zdrowia poinformował o 669 osobach, które ostatniej doby zmarły na COVID-19! W tym roku koronawirus zabił już 61 tys. Polaków. Czy to są wszystkie ofiary? – Może tak być, że zgonów spowodowanych COVID-19 jest więcej, niż podaje ministerstwo. Wiele osób boi się iść do szpitala, zostają w domach do końca, a po pewnym czasie mają już tyle przeciwciał, że test wychodzi ujemny. Później widać jednak zmiany w płucach świadczące o tym, że przechorowały one COVID-19 – tłumaczy dr Tomasz Karauda z Oddziału Chorób Płuc Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi.
Podwójne i jednoczesne zakażenie Deltą i Omikronem? Tak, to jest możliwe!
– Osoby, które umierają w domu, były zakażone i nie zgodziły się na hospitalizację, również są doliczone do zgonów – zapewnia prof. Krzysztof Simon (69 l.), członek Rady Medycznej przy premierze. – Skoro mamy ruchy antyszczepionkowe, które robią wszystko, żeby społeczeństwo wymarło, to efektem są zgony nadmiarowe – dodaje profesor.
Były więzień obozu Auschwitz Marian Turski mocno po proteście antyszczepionkowców [TYLKO U NAS]
Analizami statystyk pandemii zajmuje się farmaceuta z Warszawy Łukasz Pietrzak. Ile było w tym roku nadmiarowych zgonów? – W sumie takich zgonów było już 100 tysięcy – informuje Łukasz Pietrzak. Oficjalnie 40 tys. spośród nich nie było spowodowanych zakażeniem koronawirusem. Można jednak podejrzewać, że wielu zmarłych chorowało na COVID-19, tylko nie zostali zdiagnozowani. – Świadczyć może o tym fakt, że częstą przyczyną śmierci były choroby układu oddechowego. Oczywiście mogły być różne ich przyczyny, ale wiadomo, że wiele osób nie testuje się pod kątem SARS-CoV-2 – dodaje farmaceuta.