Lech Wałęsa odkopał film z 2016 roku, na którym obejrzeć można debatę w udziałem prof. Andrzeja Friszkego i dr. Piotra Gontarczyka. Nagranie mocno zbulwersowało byłego prezydenta. - To jest tak perfidne, tak bezczelne, że nie do wiary - ocenił Lech Wałęsa, który stwierdził, że wcześniej filmu nie widział. - To nie są moje teksty. Nigdy nie napisałem czegoś podobnego. Na litość Boską. Kiedy zrozumiecie i uwierzycie, że to wszystko jest wykonane częściowo przez władze komunistyczne, a częściowo pod patronatem Cenckiewicza na zlecenie braci Kaczyńskich przy pomocy Wyszkowskiego, Gwiazdy, Jagielskiego z jego donosów jako TW - przekonywał na Facebooku były prezydent. W dalszej części przełomowego wpisu Lech Wałęsa odniósł się do działań Czesława Kiszczaka i jego żony. Czy przywódca "Solidarności" jednak nie był Bolkiem?
ZOBACZ TAKŻE: Antoni Macierewicz ma piękną córkę! Mamy jej zdjęcia. Niesamowite podobieństwo! Skóra zdjęta z taty
Słowa Lecha Wałęsy dają do myślenia. - Nakłonili wdowę po Kiszczaku, by potwierdziła te perfidne kłamstwa. Przysięgam że nie mam nic wspólnego z papierami ogłoszonymi jako "teczki Kiszczaka". To jest dopiero perfidna zbrodnia. Kiszczak nagrał kasetę bez mojej wiedzy. Powiedział prawdę, nie było teczki, a to, co mogło być u niego, to były materiały podrobione na jego zlecenie do walki ze mną, posyłane Wam, by Was przekonywać i tym sposobem mnie zohydzić w Waszych oczach - argumentował były prezydent.