Testy obowiązkowe dla podróżnych

i

Autor: AP Testy obowiązkowe dla podróżnych

Laboratoria w Polsce przestają robić testy na COVID-19. Czy przetestujemy się na SŁOWACJI?

2020-11-02 12:30

Polacy czekają na wynik testu na koronawirusa nawet przez 7–8 dni. Laboratoria coraz częściej nie nadążają z przerobieniem wymazów, dlatego nie chcą więcej ich przyjmować. Ograniczanie liczby przyjmowanych przez laboratoria próbek staje się normą. Ratunkiem mają być antygenowe testy na COVID-19, ale lista problemów jest bardzo długa - podaje "Dziennik Gazeta Prawna". Polacy jeździli testować się na Słowację, lecz  kraj ten uszczelnia granicę z Polską i rozpoczyna program testowania wszystkich obywateli.

Testy na COVID-19 w Polsce coraz trudniej wykonać. Wiele placówek ogłosiło, że nie przyjmuje w ogóle nowych zleceń, a nawet ogranicza dotychczasową współpracę z powodu braku mocy przerobowych. - Doszliśmy do ściany już kilka dni temu. Założyliśmy bardzo stanowczo, że nie przyjmujemy więcej, niż możemy wykonać w ciągu 24 godzin – mówi DGP kierownik jednego ze stołecznych laboratoriów. Tłumaczy, że do własnych badań dochodzi mnóstwo testów spływających ze szpitali i innych placówek, które nie poradziły sobie z nadmiarem pracy u siebie i szukają wsparcia gdzie indziej.

Coraz większa liczba badań zlecanych przez lekarzy to jeden powód, ale przybywa też pacjentów, którzy prywatnie decydują się na badanie, bo nie mogą dostać się do lekarza POZ. - Bywają dni, w których firma musi wprowadzać ograniczenia w funkcjonowaniu punktów pobrań – wyjaśnia w  gazecie Tomasz Anyszek, pełnomocnik zarządu ds. medycyny laboratoryjnej w spółce Diagnostyka, największej w naszym kraju sieci laboratoriów medycznych.

Jak informuje dr Matylda Kłudkowska z Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych, więcej testów PCR w Polsce trudno będzie robić. – Nie ma specjalnie kto ani jak. Już teraz jesteśmy zalani po sufit – mówi DGP. Dodaje, że można było zrobić więcej w czasie wakacji, choćby doinwestować część laboratoriów. - Doszliśmy do granicy możliwości. I to przy dość marnym wyniku, znajdując się w ostatniej dziesiątce państw europejskich, jeśli chodzi o liczbę testów na milion mieszkańców – zaznacza w gazecie. Za nami są m.in. Bośnia i Hercegowina, Ukraina, Bułgaria czy Mołdawia i Macedonia.

Pracę laboratoriów obciążają i spowalniają biurokracja oraz bałagan w dokumentacji. - Systemy szpitalne są niespójne z systemem centralnym i części wyników nie widać. Również systemy laboratoriów nie są kompatybilne z systemem NFZ. Wpisujemy więc wyniki dwa razy. Do tego musimy ustalać, od kogo dana próbka pochodzi, bo przychodzą często niedokładnie opisane. Jeśli tego nie zrobimy, to nie zobaczymy pieniędzy za swoją pracę – ujawniają gazecie pracownicy laboratoriów. Standardem jest konieczność wyszukiwania danych w Internecie, by uzupełnić adresy, czy problemy z dodzwonieniem się, bo szpital nie podał do siebie numeru telefonu - podaje DGP.

Aby się przetestować na koronawirusa, Polacy jeździli na Słowację, gdzie badania są nawet o połowę tańsze. Większość z nich można było przeprowadzić w takich miastach, jak Bratysława czy Koszyce, ale także w punktach w pobliżu naszego kraju, np. w Popradzie. Polacy chcieliby nadal testować się na Słowacji, ale rozpoczęło się tam właśnie ogólnokrajowe badanie Słowaków. Od dziś muszą oni nosić przy sobie certyfikat, że mają negatywny test na COVID-19.  Ponadto Słowacja uszczelnia granice z Polską, w której rozszalała się epidemia.

- Do wjazdu z Polski na Słowację i tranzytu z Polski przez jej terytorium od 2 listopada 2020 r. niezbędne będzie posiadanie zaświadczenia o negatywnym wyniku testu RT-PCR na COVID-19 - informuje ambasada RP w Bratysławie.

Aby się zatem przetestować, trzeba mieć negatywny wynik badania na koronawirusa. Ruch graniczny między Polską a Słowacją nadal ma odbywać się bez kontroli, ale za brak testu grozi mandat w wysokości 1659 euro, czyli prawie 7,5 tys. zł.

Epidemiolog, prof. Maria Gańczak: Statystyki ministerstwa to wierzchołek góry lodowej. Krótkotrwały lockdown jest konieczny [Super Raport]