Już kilka dni po wyborach parlamentarnych media rozpisywały się o możliwym kształcie przyszłego rządu. Bartłomiej Sienkiewicz był typowany jak się okazało słusznie, na szefa resortu kultury. Z naszych informacji wynika, że już wtedy do polityka KO odezwali się pierwsi ludzie z Woronicza, którzy odegrali w środę decydującą rolę. - Po decyzji politycznej okazało się, że przejęty został blok emisyjny. Dyrektor, który sprawował kontrolę zaczął nagle wykonywać polecenia nowych władz. To samo stało się z ochroną budynku. – słyszmy od jednego z pracowników TVP. Wiceminister kultury Joanna Scheuring Wielgus (51 l.) była w TOK FM pytana o ocenę tych wydarzeń - Na razie wszystko idzie zgodnie z planem Tu nie ma samowolki. Wszystko konsultujemy z prawnikami – zapewniała.
Inaczej wyglądało to z perspektywy Samuela Pereiry (35 l.), kierującego TVP Info. - Miałem wrażenie, że to jakiś najazd. Policja pilnowała emisji materiału Marka Czyża (55 l.). Nie wpuszczali pracowników ani posłów – mówi Pereira. O tym jak przygotowana była akcja przejęcia telewizji świadczy też fakt, że już w środę niektórzy pracownicy TVP otrzymali pisma zwalniające ich z obowiązku świadczenia pracy. Szybko odpowiedzieli kierownictwu Biura Zarządzania Kapitałem Ludzkim, że „traktują je jako nieistniejące”.
W budynkach TVP cały czas przebywają posłowie PiS i z naszych informacji wynika, że zostaną tam co najmniej do świąt. Nowe władze ciągle nie kontrolują w pełni państwowej telewizji. Widzieliśmy wiadomości mailowe, w których poszczególni pracownicy w bardzo obcesowy sposób wzywani są do wykonywania poleceń w sprawie przepustek, czy sygnału TVP Info. PiS zapowiada kolejne protesty w tej sprawie.