Kto pamięta o Porozumieniach Sierpniowych?

2009-08-29 5:00

"Gdyby władza komunistyczna się utrzymała, nie tylko nie byłoby pracy, ale pracownicy dostaliby jeszcze pałami"

"Super Express": - W niedzielę minie 29 lat od zawarcia w Szczecinie porozumienia między rządem PRL a strajkującymi. Potem były umowy w Gdańsku, Jastrzębiu-Zdroju i Dąbrowie Górniczej, co przeszło do historii pod wspólną nazwą Porozumień Sierpniowych.

Bogdan Lis: - Zostały one wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

- Ta spuścizna nie funkcjonuje jednak w pamięci zbiorowej tak jak inne wydarzenia związane z Solidarnością - choćby obrady Okrągłego Stołu...

- Okrągły Stół był wydarzeniem późniejszym - zapewne dlatego jest lepiej kojarzony. Przez wiele lat nikt w Polsce nie dbał też o promowanie historii Solidarności. Dopiero powstała w 1999 r. Fundacja Centrum Solidarności zaczęła nadrabiać zaległości.

- Ale etos związku już się nie odrodził...

- Dziś Polska jest krajem wolnym i demokratycznym, zatem rola współczesnej Solidarności została ograniczona do spraw czysto pracowniczych. Nie bez znaczenia jest również to, że po drodze związek zaangażował się w politykę, co spowodowało, że jego działacze musieli podejmować decyzje, które często nie były akceptowalne społecznie.

- Jak pan wspomina Sierpień 1980 r.?

- Miałem świadomość, że biorę udział w doniosłych wydarzeniach. Ale czułem też strach. Wiedziałem, że jeżeli strajk zostanie przegrany, albo wyląduję na dalekiej Syberii, albo mnie zakopią półtora metra pod ziemią. Tak bardzo zaleźliśmy za skórę komunistom.

- Skąd strajkujący czerpali siłę do wytrwania w oporze wobec dyktatury?

- Ze świadomości, że stanowimy jedność - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Gdy premier Jagielski zagroził, że przez nasze poparcie dla aresztowanych podczas strajku porozumienia mogą zostać zerwane, odpowiedzieliśmy: kolegów nie zostawimy, bo dzisiaj oni, a jutro my.

- Czy 21 postulatów strajkowych przybrało formę czasu przeszłego dokonanego?

- Nie da się wszystkich postulatów z 1980 r. przełożyć na dziś. Były one formułowane w czasach komunistycznych i ich adresatem było ówczesne państwo. Współczesna Polska szereg dziedzin życia społecznego wyjęła ze swojego monopolu.

- Co jednak sądzić o prawach pracowników, skoro materialny symbol ich walki, jakim są stocznie, rozmienia się na żyletki?

- Cieszę się, że Stocznia Gdańska nadal będzie produkować statki. Odnośnie losu pozostałych stoczni nie jestem optymistą. Rząd Donalda Tuska zachowuje się w tej kwestii skandalicznie i jest współwinny obecnej sytuacji przemysłu stoczniowego w Polsce. Wcześniej nie bez winy były związki zawodowe, które chciały mieć jak największy wpływ na stocznie - i zaczęły prowadzić je ku przepaści.

- Stoczniowcy dzwonią do "Super Expressu" i mówią: nawet komuniści nie zniszczyli tego, co zniszczyła niepodległa Polska.

- Nie zgadzam się. Komuniści próbowali zniszczyć stocznie z powodów politycznych, a to, co się dzieje teraz, wynika z problemów ekonomicznych. Gwarantuję panu, że gdyby władza komunistyczna się utrzymała, to nie tylko nie byłoby pracy, ale pracownicy dostaliby jeszcze pałami po plecach, a część z nich poszłaby siedzieć.

Bogdan Lis

Sygnatariusz Porozumienia Gdańskiego po stronie Solidarności, uczestnik Okrągłego Stołu, dziś polityk Partii Demokratycznej