Sławomir Jastrzębowski zapytał Krzysztofa Rutkowskiego czy nie obawia się środowej dezyzji sądu i tego, że może wrócić za kraty.
– Jestem do tego przygotowany mentalnie – mówi Rutkowski.
– I zostawi pan partnerkę i małe dziecko? – dopytywał naczelny "Super Expressu"?
– To jest życie – odpowiedział właściciel biura detektywistycznego i świeżo upieczony tatuś, który ledwie w sobotę odbierał swojego synka po narodzinach ze szpitala.
CZYTAJ: Maleńki Krzysztof Rutkowski pod nadzorem uzbrojonych po zęby antyterrorystów!
Krzysztof Rutkowski wspominał też swój pobyt w areszcie śledczym. Jak mówił już wcześniej był "na dnie piekła". Ponieważ towarzystwo innych osadzonych mogło być dla niego niebezpieczne, siedział w pojedyńczej celi.
– Przez 9 miesięcy nie widziałem twarzą w twarz żadnego osadzonego, poza tym, który przynosił mi jedzenie – opowiada Rutkowski.
Choć chce uchodzić za twardziela, rozpływa się gdy mówi o swoim kilkudniowym synku: Krzysztofie-juniorze.
ZOBACZ: Krzysztof Rutkowski płakał, kiedy zobaczył syna
– Jest cudowny, jego zdjęcia dostaję na bieżąco, co godzinę. Wpadłem na pomysł, żeby nad łóżeczkiem powiesić kamerę – opowiada Krzysztof Rutkowski.