"Super Express": - Prezydent Duda i jego otoczenie po rekonstrukcji rządu uważają, że dobrą zmianę zastąpiła jeszcze lepsza zmiana?
Krzysztof Łapiński: - Zmiany personalne są w polityce czymś normalnym, a rekonstrukcja rządu nie jest zaskoczeniem, bo od dawna była zapowiadana. Prezydent zapewnił o woli współpracy z premierem Mateuszem Morawieckim i z całym rządem. Zarówno z tymi ministrami, którzy pozostali, jak i tymi nowymi.
- Prezydent deklarował współpracę także z poprzednim rządem. Ale byli ministrowie, przy których jakoś tę wolę tracił.
- W polityce zawsze jest tak, że nawet wśród osób z jednego obozu politycznego w pewnych kwestiach mogą się zdarzyć różnice zdań. Tak było przy okazji wszystkich rządów. I to jest moment na dyskusję, przytoczenie swoich argumentów, przekonywanie do swoich racji. Proszę zwrócić uwagę, że przy większości spraw prezydent wspierał rząd, była zgodna i owocna współpraca dla dobra Polski i Polaków. Wracając do zmian, to zwłaszcza przy nowym szefie rządu zawsze jest tak, że ma on prawo dobrać sobie współpracowników.
- Według szefa "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza prezydent Duda miał postawić PiS pod ścianą, mówiąc: albo Macierewicz odejdzie, albo on nie podpisze żadnej nominacji.
- Prezydent nie stawiał takich żądań, a tym bardziej nie posuwał się do szantażu. Zmiany w rządzie odbyły się zgodnie z konstytucją, zgodnie z wolą premiera i liderów większości parlamentarnej. Przecież te zmiany premier Morawiecki miał uzgodnione z prezesem Jarosławem Kaczyńskim.
- W ciągu dwóch lat od przyznania prezydentowi Dudzie tytułu Człowieka Roku Klubów "Gazety Polskiej" to samo środowisko nazywa go dziś "Dudaczewskim". Prawica rządzi, jest niezagrożona w sondażach. Zaskoczenie?
- Też tego nie rozumiem. Wiem, że prezydent doskonale wywiązuje się z obietnic składanych wyborcom, wspierał i wspiera dobre zmiany zachodzące w Polsce. Wiele sam inicjował. Żyjemy w państwie demokratycznym, mamy wolność słowa, można wygłaszać różne opinie, nawet błędne. Oby formułowane w sposób kulturalny, nie obrażały prezydenta RP.
- To, że odwołanie ministra Macierewicza wywołało tak mocny sprzeciw, jest dla pana zaskoczeniem?
- Emocje w polityce, wśród wyborców są czymś naturalnym. Zwłaszcza gdy odchodzi postać ceniona i popularna w jakiejś części elektoratu. I do tych wyborców jasno zwrócił się prezes Kaczyński podczas ostatniej miesięcznicy: "Ufajcie, że idziemy drogą w tym samym kierunku, że ten kierunek nie ulegnie najmniejszej zmianie, że dojdziemy do celu". Co można więcej dodać?
- No, po słowach prezesa to już nic. Redaktor Sakiewicz zadeklarował jednak, że prezydentowi ubyło jeden. Jeden głos szefa "Gazety Polskiej".
- Jestem przekonany, że kiedy opadną już emocje, to dla wszystkich jasne będzie, że prezydent Andrzej Duda jest gwarantem dobrych zmian w Polsce i warto go popierać.
- Zmienić ma się podobno jeszcze jedno. TVP też ma się przesunąć ku centrum. Krąży informacja, że Jacka Kurskiego ma w roli szefa telewizji zastąpić ktoś inny.
- Rekonstrukcja rządu się zakończyła, a o innych kwestiach personalnych decydują stosowne gremia.
- Prezydent jest widzem TVP. "Koronę królów" ogląda?
- Muszę przyznać, że prezydenta o to nie pytałem.
- Miała być jeszcze jedna zmiana w rządzie. Ministerstwem Spraw Zagranicznych miał pokierować szef Kancelarii Prezydenta Krzysztof Szczerski. Podobno zażądał zbyt dużej autonomii i funkcji wicepremiera. I zażądał świadomie, bo wiedział, że PiS na to się nie zgodzi, a jemu w kancelarii dobrze...
- Minister Szczerski już publicznie wyjaśniał powody swojej decyzji, pojawiła się taka propozycja, była przez niego rozważana, a na końcu zdecydował, że chce nadal pełnić zaszczytną służbę dla prezydenta. Nie ma powodu sądzić, że było inaczej, niż mówi sam minister.
- Nie byłoby dla prezydenta lepiej, gdyby prezydent miał większy wpływ na politykę zagraniczną dzięki swojemu współpracownikowi?
- Dywagacje na ten temat są już zupełnie historyczne i nie ma sensu ich ciągnąć. Prezydent ma wpływ na politykę zagraniczną zgodnie z tym, co jest zapisane w konstytucji. I w ramach tych kompetencji dzisiaj udaje się do Nowego Jorku na debatę otwartą Rady Bezpieczeństwa ONZ.
ZOBACZ TAKŻE: Zmiany w rządzie Morawieckiego. Pierwsze posiedzenie rządu z NOWYMI MINISTRAMI