- Wolę wprowadzić do Sejmu elitarny oddział "sił specjalnych", uczciwość i przyzwoitość niż potężną armię, która tuż po zwycięskiej ofensywie rozpocznie rabunek i gwałty - mówił jakiś czas temu o kształcie list wyborczych swojego ruch Paweł Kukiz. Mieli się na nich znaleźć m.in. ekonomiści, przedsiębiorcy, eksperci w swoich dziedzinach. Słynnego z kontrowersyjnych tekstów rapera nikt się nie spodziewał. Zwłaszcza że poza sprawą legalizacji marihuany, w którą zaangażował się razem z Ruchem Palikota, wydaje się, że nie bardzo polityka interesuje Liroya. - Nie wiem - mówił pytany przez TVN 24 o to, ilu jest posłów czy kto jest marszałkiem Sejmu. - To jest tak, jak z rapem, ja go nie stworzyłem, ja tylko dałem iskrę, żeby on był, żeby płonęło od niego wszystko. I tak samo jest w polityce, tacy ludzie jak ja czy Paweł mogą dać ludziom iskrę i sprawić, że będzie pożar - tłumaczył muzyk. Na to bez wątpienia ma szansę. I bez politycznego zaangażowania, na początku lat 90., kiedy święcił największe sukcesy, wulgarne teksty jego piosenek wywoływały oburzenie. Śpiewał o seksie, przemocy, narkotykach i imprezowaniu. Zaangażował się także w wyprodukowanie filmu porno "69 fantazji", do którego napisał nawet scenariusz. - Nie chodzi nam o pokazywanie mięsa, tylko przedstawienie różnych fantazji - twierdził.
Zobacz także: Kukiz tworzy listy wyborcze. Jedynka w Kielcach dla rapera Liroya