- Do 12 listopada jestem lojalnym członkiem Konfederacji – zapowiada tajemniczo w rozmowie z „Super Expressem” Janusz Korwin – Mikke kiedy pytamy go o jego polityczną przyszłość. Przypomnijmy, że polityk nie zdobył sejmowego mandatu. Na domiar złego władze Konfederacji uznały, że kontrowersyjny działacz nie będzie więcej startował w wyborach z list tej partii. Jedno jest pewne: w Konfederacji nastał powyborczy czas rozliczeń po zaskakująco słabym wyniku wyborczym 7,16 proc. głosów, co przekłada się na 18 mandatów.
W takim rozdaniu będzie można utworzyć klub, ale jak się dowiadujemy jednym z celów Korwina-Mikke może być rozbicie od wewnątrz partii i akces do nowej partii kilku posłów Konfederacji z Braunem na czele. - W takim scenariuszu, czyli poniżej 15 posłów, Konfederacja nie stworzyłaby klubu, zostałaby kołem. I o to chyba chodzi Korwinowi – mówi nam jeden z polityków tej partii.
Jak ewentualny rozłam komentuje Przemysław Wipler (45 l.)? - Nic mi o tym nie wiadomo. Zakładałem partię KORWiN z Januszem Korwinem – Mikke i mam nadzieję, że to będzie jego ostatnia partia – zaznacza w rozmowie z nami polityk Konfederacji. - Nie wykluczam, że stworzymy z kolegą Grzegorzem Braunem nową partię. Decyzje będą około pierwszego posiedzenia Sejmu, czyli 13 listopada – deklaruje jednak Korwin – Mikke.
- Korwin-Mikke i Braun mogą rozbić Konfederację, bo jest dość wątła. Konfederacja ma 18 posłów, zabraknie czterech w tym Brauna, i nie ma klubu. Sądzę, że nazwiska Brauna i Korwina – Mikke wystarczą, żeby rozbić Konfederację i zaszkodzić władzom partii. W tym sensie spętają nogi dzisiejszej Konfederacji – komentuje nam prof. Kazimierz Kik (76 l.), politolog.