Kaczyński zeznaje przed komisją ds. Pegasusa
Zamieszanie z wątpliwościami Jarosława Kaczyńskiego, w sprawie słów roty przysięgi, trwało ponad 20 minut. – Jeszcze raz powtarzam, że jeśli komisja jest gotowana przyjąć moje przyrzeczenie, bez tego, czego nie wolno mi powiedzieć to je złożę. Inaczej nie mogę złamać prawa – podkreślił prezes PiS.
Po zamieszaniu, Kaczyński wypowiedział słowa przysięgi, zastrzegając, że nie powie tego, co jest zastrzeżone klauzulą tajności.
Relacja na żywo z przesłuchania Jarosława Kaczyńskiego
Przewodnicząca komisji Magdalena Sroka (PSL-TD) przed rozpoczęciem posiedzenia podkreśliła, że to prezes PiS "jako pierwszy polityk w Polsce potwierdził, że system Pegasus został zakupiony przez polskie służby, więc powinien posiadać pełną wiedzę". Przypomniała, że był on także wicepremierem ds. bezpieczeństwa, więc ma "nadzieję, że zgłębił wówczas tę wiedzę".
Sroka przyznała, że z dokumentów, które do tej pory otrzymała komisja wynika, że "system Pegasus wykraczał poza normy prawne i to jest podstawowy zarzut".
Prezes PiS może mieć dużą wiedzę
Wiceszef komisji śledczej ds. Pegasusa Tomasz Trela (Lewica) powiedział PAP, że prezes PiS jest kluczowym świadkiem, ponieważ tak naprawdę decydował o tym, co się dzieje w Polsce przez ostatnie 8 lat. "Jako wicepremier ds. bezpieczeństwa powinien mieć bardzo dużą wiedzę na temat Pegasusa" - ocenił.
Natomiast wiceprzewodniczący komisji śledczej Przemysław Wipler (Konfederacja) w Radiowej Jedynce ocenił, że wzywanie Kaczyńskiego na tym etapie przed komisję śledczą, to wielki błąd, który zaważy na powadze komisji. Jak mówił, "w bardzo niewielkiej ilości dokumentów, które do chwili obecnej otrzymała komisja praktycznie nie ma nic dotyczącego Jarosława Kaczyńskiego, co potwierdzałoby jego udział w podejmowaniu decyzji dotyczących tej kwestii, spraw".
"Więc o co mamy pytać? O rzeczy, które znamy z prasy, z mediów? To jest wtedy teatr polityczny, a nie komisja śledcza" - ocenił.