Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik w styczniu 2024 roku trafili do aresztu w związku z aferą gruntową sprzed lat. Dyskusja dotyczyła wówczas nie tylko słuszności aresztowania polityków, ale także tego, czy ich immunitety straciły ważność. Po pewnym czasie obaj zostali ułaskawieni przez prezydenta Andrzeja Dudę, a politycy podzielili się na dwa obozy: jedni uważali, że Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik nie są już posłami, inni (zwłaszcza politycy PiS) sądzili, że ich mandaty nadal są ważne.
Skazani i ułaskawieni mężczyźni próbowali dostać się na pierwsze po ich ułaskawieniu posiedzenie Sejmu. Wówczas inni posłowie z partii próbowali im przedrzeć się przez Straż Marszałkowską, która próbowała ich powstrzymać. Doszło do przepychanek, a nagrania z zajścia obiegły nagrania.
Teraz, kilka miesięcy od pamiętnego zajścia, komendant Straży Marszałkowskiej powiedział, jak to wyglądało od ich strony.
- Sama praca wymaga cierpliwości i spokoju, co pokazała sytuacja z 7 lutego, gdy byli posłowie, w towarzystwie obecnych, chcieli wejść na teren Sejmu bez odpowiednich uprawnień. Przyznam, że jestem bardzo zadowolony z funkcjonariuszy, którzy nie dali się sprowokować - mówił Michał Sadoń w rozmowie z Wirtualną Polską.
Jak się okazało, ustawienie kobiet ze Straży Marszałkowskiej miało być umyślnym zabiegiem, który miał pomóc w powstrzymaniu zamieszek czy agresywnych reakcji.
- Spodziewaliśmy się zamieszania z dwoma panami, specjalnie włączyliśmy do akcji kobiety, taktycznie kierując je do pracy w holu głównym, myśląc, że z szacunku do nich nie będą aż tak mocno szturmowali. Panie są szkolone tak samo jak mężczyźni, wiedzieliśmy, że sobie poradzą i tak było. Wszyscy zachowali zimną krew, nie komentowali, unikali kontaktu z posłami. Zresztą, gdyby tak nie było, na stole już leżałyby pozwy, a ich nie ma - opisał.
- Powiem tak: jeśli działamy zgodnie z prawem, nie musimy się martwić - dodał.
W naszej galerii zobaczysz, jak Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik próbowali wejść do Sejmu: