"Super Express": - Ustalmy fakty. Ma pani 23 lata i startuje do Parlamentu Europejskiego?
Kinga Gajewska: - Tak. Z list PO w okręgu warszawskim.
- W pani wieku nie o tym marzyłem. Zastanawiałem się, jak wedrzeć się do akademika studentek polonistyki. Nie ograbia się pani z młodości?
- Za pana młodości ciężko było dostać się do PE. Ja dzięki polityce mam szansę poznać wielu ciekawych ludzi, prowadzić wiele ciekawych rozmów.
- Kobieta w pani wieku nie powinna się zajmować czymś innym?
- Gotowaniem?
- Młodością! Żyje pani pełną piersią?
- Oczywiście. Robię tysiące różnych rzeczy i spełniam się w wielu dziedzinach.
- To gdzie się pani tak spełnia?
- Od czego zacząć?
- Może od narzeczonego?
- Nie mam narzeczonego. Mam chłopaka, Piotra. Jest moim głównym zainteresowaniem, ale nie jedynym.
- A co robi Piotr? Jest politykiem?
- Nie interesuje się polityką.
- Mieszkacie razem?
- Tak. Mam jednak nadzieję, że wkrótce zmieni się nasz status.
- A to można tak bez ślubu? Przecież podobno jest pani katoliczką...
- Jestem katoliczką, chodzę na pielgrzymki.
- Do Częstochowy?
- Tak. Co roku.
- I mieszka pani z facetem pod jednym dachem? Nie koliduje to z pani wiarą?
- Mieszkam, ale ma pan kosmate myśli. Dyplomatycznie odpowiadając, to pewne inicjacje zostaną poczęte po ślubie.
- Piotrze, współczujemy. Jakie są inne pani zainteresowania?
- Sport. Jeżdżę na motocyklu. Trenowałam przez siedem lat zapasy. Dziesięć lat tańczyłam tańce latynoamerykańskie.
- Jak ktoś trenował zapasy, to ma kalafiory na uszach.
- Ja nie mam. Zakładałam słuchawki.
- Miała pani jakieś osiągnięcia?
- W zapasach mistrzostwo Warszawy i Mazowsza, a na mistrzostwach Polski zdobyłam niestety czwarte miejsce.
- Lubi pani Boniego?
- Bardzo lubię.
- A widziała pani jego spot, w którym wyskakuje z krzaków?
- Tak, jest przeuroczy.
-Nie boi się pani ludzi wyskakujących z krzaków?
- Nie. Dlaczego ktoś, kto wyskakuje z krzaków, miałby być od razu agresywny?
- Wie pani, że minister Boni ma opinię kobieciarza? Tzn. on lubi kobiety, a kobiety jego. Zachodzą interakcje, oczywiście, bardzo kulturalne.
- Nie ma żadnego problemu w kontaktach z nim. On dogaduje się świetnie z młodzieżą. Cała młodzieżówka uwielbia ministra Boniego.
- Widziałem w Internecie pani plakat wyborczy, który był powieszony na terenie agencji towarzyskiej.
- Poinformowali mnie na Facebooka.
- Jak się pani na to zapatruje? Tu Kinga Gajewska, a tu panie, które zapraszają za ok. 200 zł za godzinę.
- To nie jest miejsce, które wybrałam ja czy ktoś z moich sztabowców. Ukradziono mi trzy banery na warszawskiej Woli i jeden z nich się tam pojawił. Zostały jeszcze dwa. Ciekawe, gdzie trafią.
- To sprawka konkurencji?
- Na pewno nie sprzymierzeńców. Jeżeli ktoś chce pomóc, zapraszam. Będę wskazywała miejsca, które są godne kandydata do europarlamentu.
- Poznała pani osobiście premiera?
- Tak.
- Jak to było?
- Poznałam go 3 lata temu, miałam złamaną nogę...
- Czyli na litość go pani wzięła?
- No tak (śmiech). Byłam o kulach, poprosiłam o zdjęcie. Jest prześmieszne, jestem w bardzo krótkich spodenkach.
- Wydrukujemy. O czym rozmawialiście? Co ci się, dziewczynko, stało?
- Pierwszych nie pamiętam, ale pamiętam ostatnią, kiedy rozmawialiśmy o kobietach, ich pozycji w UE i Polsce.
- Z powodu wieku nie traktują pani z pewną pobłażliwością?
- W PO się nie zdarzyło. Jestem traktowana tak samo jak każdy kandydat.
- Przeszkadza pani, że Donald Tusk kłamał, będąc w opozycji, kiedy obiecywał obniżanie podatków? Teraz mówi wprost, że nie będzie obniżał, bo teraz to już rządzi. Przeszkadza pani, że politycy kłamią? W tym pani wódz!
- Nie nazwałabym tego kłamstwem...
- To po prostu uprawianie polityki?
- Kłamstwem byłoby, gdybym zrobiła coś przeciwko panu, pan by o to zapytał, a ja odpowiedziałabym, że tego nie zrobiłam.
- Wydaje mi się, że pan Tusk...
- Od czasów komunizmu nie znaleźliśmy się w tak ciężkim kryzysie. Inne postulaty można też wysnuwać, kiedy jest się szefem opozycji, a inaczej wygląda sprawa, kiedy się rządzi.
- Z całą pewnością, co innego się mówi w opozycji, a co innego, kiedy się rządzi. Ale Donald Tusk obiecał w opozycji obniżkę podatków, a teraz mówi, że żadnej obniżki nie będzie. Z panią też tak jest jak z nim? Teraz pani coś obiecuje, ale kiedy pani dostanie się do europarlamentu, to powie "sorry, to mówiłam jeszcze nie będąc posłem"? Na razie zresztą nie mówi pani, co chce robić.
- Na razie nie mam jeszcze takich kompetencji, żeby powiedzieć, co konkretnie zmienię. Mogę powiedzieć, czym bardzo chciałabym się zajmować...
- Sportem?
- Nie tylko, nie tylko. Edukacja, bezrobocie wśród młodych, integracja międzypokoleniowa (współpracuję z Uniwersytetami Trzeciego Wieku) i sport.
- Co pani robi na Uniwersytetach Trzeciego Wieku?
- Prowadzę zajęcia z języka niemieckiego i sportowe z nordic walking.
- To bezsensowne łażenie z kijkami?
- Nie bezsensowne. 95 proc. mięśni ciała pracuje, a dla osób w podeszłym wieku...
- O, to może powinienem już się zająć nordic walking?
- Tę dyscyplinę uprawiają młodsi i starsi. Zachęcam pana, żeby przyszedł pan do mnie na lekcję.
- Jak pani chce połączyć swoją działalność z posiadaniem dzieci?
- Chcę mieć dwójkę dzieci.
- Pani narzeczony już o tym wie?
- Nie narzeczony, chłopak. Widzisz, Piotrze... Było przed kampanią pomyśleć.
- Nie narzeczony, bo musi się oświadczyć, pierścionek...
- Tak, uklęknąć.
- A klęknie?
- No pewnie, że tak! I myślę, że urodzę dzieci i nie wezmę urlopu...
- Podrzuci pani dziecko, mówiąc: Piotrze, teraz ty się zajmuj?
- Absolutnie nie! Będę opiekowała się dzieckiem.
- Z Brukseli?
- To nie jest tak, że tam się mieszka non stop. Trzy dni w tygodniu jest się w Polsce.
Czytaj: Kandydatka PO na płocie agencji towarzyskiej! Teraz okazuje się, że billboard...