Prof. Kazimierz Kik: Nadchodzi czas Schetyny

2014-09-04 4:00

Wojna pałaców o rząd i władzę w PO? Opinie ekspertów

"Super Express": - Zarząd Platformy Obywatelskiej jednogłośnie poparł kandydaturę Ewy Kopacz na stanowisko premiera. W kontekście wojny pałaców, o jakiej wspominało wielu komentatorów, można uznać, że premier zagrał na nosie prezydentowi Komorowskiemu?

Prof. Kazimierz Kik: - Chwilę później prezydent powiedział, że jego nie obowiązuje to, co ustali premier Tusk wraz z zarządem PO. Prezydent ma instynkt i wie, kiedy może skutecznie działać, a kiedy nie. Prezydent do pewnego stopnia gra razem z premierem, ale też chyba odetchnął, że premier ma niedługo odejść. Na polu bitwy zostaje tylko prezydent. Kogokolwiek premier mianuje na swojego następcę i tak to będzie tylko zwykły nominat. Jedyną osobowością w kręgu całej PO, która ma mandat społeczny, zostaje Bronisław Komorowski.

- Jak na razie to Donald Tusk rozdaje karty, pokazał, że w pełni kontroluje sytuację w partii.

- Skład nowego rządu, jaki podyktuje Donald Tusk, nie będzie miał żadnego znaczenia. Może nawet decyzje Tuska wejdą w życie. Ale gdy tylko wyjedzie z Polski, czyli odda zabawki, i gdy będziemy mieć nową sytuację po wyborach samorządowych, w kręgu PO pojawi się nowa dynamika.

- Jak będzie ona wyglądała?

- W tej chwili premier jest w stanie zagospodarować partię po swojemu, bo to jest jego partia. Nadal może forsować swój punkt widzenia. Nie będzie miał jednak wpływu na rząd i wszystkie niepowodzenia będą uderzały w jego nominatów. Premier tylko się łudzi, że zostawi uporządkowane pole.

- Czyli nie będzie żadnej próby sił, bo wszystko rozegra się na spokojnie, gdy Donalda Tuska pochłoną obowiązki w Radzie Europejskiej?

- Tak. Tu nie ma mowy o wojnie, to będzie proces ewolucyjny. Tusk będzie malał wraz z odległością, a w tym czasie prezydent będzie rósł. Donald Tusk wyraził brak zainteresowania polityką wewnętrzną. Praca przewodniczącego Rady Europejskiej jest tak ogromna, że wyklucza jednoczesne kierowanie jej pracami i zajmowanie się sprawami krajowymi. Rząd i PO były zbudowane na Tusku, wokół niego i dla niego. Tusk może mieć plany utrzymania wpływów, ale to są złudzenia.

- Dlaczego?

- Cała partia była zdyscyplinowana przez jego obecność na co dzień. A partia jest skupiona wokół lidera wtedy, gdy zapewnia on partycypowanie we władzy, czyli gdy dostarcza strawy. Gdy lider będzie świecił światłem odbitym, w partii nastąpi bezhołowie. Prezydent - w przeciwieństwie do Tuska - nie zrezygnował z kształtowania polskiej sceny politycznej i biegu spraw. Zbliżają się wybory prezydenckie, potem parlamentarne i potrzebny jest w kraju ktoś, kto zapewni PO wiatr w żagle.

- Platformie nie uda się podtrzymać tego europejskiego entuzjazmu do wyborów parlamentarnych?

- On się skończy jeszcze przed grudniem.

- Stronnicy Tuska w PO...

- Znikną w momencie, gdy nie będzie Tuska, bo to jest układ interesów, a nie idei.

- Ale dziś to Ewa Kopacz jest bliższa stanowiska premiera, a nie Tomasz Siemoniak.

- Ja wciąż uważam, że dziś to prezydent będzie planował przyszłość Platformy. Bo to on będzie walczył o drugą kadencję i potrzebował lojalnej PO. Tusk nie będzie miał szans w tym starciu, bo politycy są racjonalni i wiedzą, kto zostaje w Polsce.

- Tusk pozwoli na to, żeby Schetyna odegrał w tej układance jakąś ważną rolę?

- Z chwilą wyboru na przewodniczącego Rady Europejskiej Donald Tusk przegrał walkę o partię. Skoro zabraknie go na czele PO, będzie to zupełnie inna partia. To, co teraz uzgodni Tusk, nie przetrwa jego odejścia, będzie nietrwałe. Wiele mogą zmienić wybory samorządowe, bo wygląda na to, że PO straci połowę sejmików.

- Najnowsze sondaże wskazują, że PO odrobiła sporo dystansu do PiS.

- Za miesiąc nikt nie będzie pamiętał o sukcesie Tuska. Później go rozegrają. Nie będzie nawet wiedział, co się dzieje w kraju. Nadchodzi czas Schetyny, ale on to będzie rozgrywał w sposób bardzo rozciągnięty w czasie. Na początku przyszłego roku wymusi wybory nowego przewodniczącego.

- Premier Tusk ma chyba inne plany.

- Wokół Tuska są tylko i wyłącznie wykonawcy, którzy nie mają własnego autorytetu politycznego, nie grzeszą żadną wizją, nie mają wpływu na opinię publiczną. Tusk zbudował partię pod siebie, a teraz ją zostawia Ewie Kopacz. Grzechem Tuska było to, że zmarginalizował wszystkich poważnych partnerów. Tusk chce zostawić partię dozorcom i chce, żeby ona rosła. To się nie uda. To jest koniec Tuska w kraju.

Zobacz też: Taniec z Gwiazdami - Miss Polonia nie umie tańczyć?! [WIDEO]

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail