Trwa cisza wyborcza: Dzisiaj każdy wybierze coś dla siebie

2010-06-20 10:45

O znaczeniu ciszy wyborczej i frekwencji mówi specjalnie dla Czytelników "Super Expressu" Prof. Mirosława Grabowska

"Super Express": - Wybory prezydenckie w Polsce zawsze były bardziej atrakcyjne od parlamentarnych. Dziwi więc to, że udział w nich bierze tylko połowa z nas. Dlaczego ta druga nie chce głosować?

Prof. Mirosława Grabowska: - Nie ma na to prostej i jednoznacznej odpowiedzi. Na pewno nie wynika to z naszej tradycji. W II Rzeczpospolitej frekwencja była bardzo wysoka i to mimo że pewna część społeczeństwa była niepiśmienna. Przykład innych państw postkomunistycznych: Czech, Słowacji, nawet Ukrainy, gdzie frekwencja jest dużo wyższa niż w Polsce, pokazuje, że nie można obwiniać komunizmu.

- Gdzie leży źródło naszej niechęci?

- Polityka ma w Polsce złą prasę. Nie cenimy polityków, partii ani instytucji politycznych, w tym Sejmu, który ma nas reprezentować. To wszystko nas raczej odstręcza, niż przyciąga do polityki. Lata 80. utwierdziły w nas przekonanie, że nieuczestniczenie w wyborach to cnota. A ponieważ po 1989 roku nie byliśmy szczególnie zachęcani do głosowania, nigdy nie stało się ono dla nas czymś chwalebnym.

- A powinno być?

- Tak. Powinniśmy pójść i oddać swój głos, ale dobrowolnie. Jestem przeciwko wprowadzeniu przymusu głosowania, choć istnieje on w niektórych krajach, także europejskich. To nasze prawo, nie obowiązek. Niektórzy narzekają, że nie mają na kogo głosować. Rzadko możemy głosować na kandydata naszych marzeń. Ale gdy idziemy do restauracji i nie ma w menu ulubionego dania, to jednak coś dla siebie wybieramy. Nawet jeśli będzie to wybór drugiej bądź trzeciej preferencji.

- Nasi politycy nie robią zbyt dużo, by podnieść frekwencję. Co by im pani poradziła?

- By zacząć od praktycznych ułatwień w samym akcie głosowania. Np. dwudniowych wyborach, otwarciu lokali do godz. 22.00, umożliwieniu głosowania pocztowego, a w dłuższej perspektywie internetowego. Przydałaby się też odpowiednia kampania profrekwencyjna i edukacja polityczna. To pomoże zrozumieć politykę. To że nie zawsze mogą dostać wszystko, czego chcą. Gdy nie ma idealnego kandydata, należy po prostu wybrać tego najbliższego naszym przekonaniom. Nie tylko politycy muszą chodzić na kompromisy. Wyborcy także. Rezygnując z głosowania, pozbawiamy się możliwości oddziaływania na politykę.

- Z drugiej strony, kogokolwiek wybierzemy na prezydenta, i tak niewiele będzie miał do powiedzenia.

- Prezydent nie rządzi krajem, to fakt. Ale ma możliwości wpływu na politykę. Inicjatywa ustawodawcza, prawo weta, które trudno odrzucić. Może np. zawetować ustawę o systemie edukacji albo o służbie zdrowia, a ta dotyczy nas wszystkich, bez wyjątku.

Prof. Mirosława Grabowska

Socjolog, dyrektor Centrum Badania Opinii Społecznej, wykładowca UW