Żongler
Wraz z secesją ze Zjednoczonej Prawicy Zbigniewa Girzyńskiego i towarzyszącej mu dwójki posłów koalicja teoretycznie straciła tuż przed weekendem większość. Jak będzie w praktyce? Trudno powiedzieć, bo dopiero w boju okaże się, jak poważnie swoje odejście poseł Girzyński traktuje. Jak to mówią, po głosowaniach ich poznacie. Jedno jest pewne: rosną w Zjednoczonej Prawicy akcje Porozumienia i utrzymanie go w obicie rządu – przynajmniej na razie – musi być elementem budowania większości zdolnej do rządzenia. Budowania, które wymaga coraz bardziej zaawansowanej i precyzyjnej inżynierii politycznej.
Prawda jest zresztą taka, że i bez odejścia trójki posłów, z Girzyńskim na czele, Zjednoczona Prawica, choć formalnie trwa, to w rzeczywistości od dawna nie istnieje. Ona rodzi się i umiera przy każdym głosowaniu. Składa się w różnych konfiguracjach w zależności od sprawy, która jest do przegłosowania, i rozpada zaraz po nim, by przed następnym głosowaniem ułożyć się zupełnie na nowo i niekoniecznie w tym samym składzie. W orbicie Zjednoczonej Prawicy krążą nie tylko oficjalni koalicjanci, lecz także drobne grupki politycznych rozłamowców, banitów i partyjnych bezpaństwowców oraz cała masa wolnych elektronów.
Trudno powiedzieć, jak w tym chaosie rozeznaje się Jarosław Kaczyński, który z tych niepasujących do siebie elementów stara się tworzyć patchworkową większość. Trudno też przewidzieć, jak długo taki stan może się utrzymać, bo PiS wszelką energię koncentruje dziś na tym, by pudrować koalicyjnego trupa i sprawiać wrażenie, że ma jeszcze wszystko pod kontrolą, choć przecież dawno ją utracił. Rządzenie przez PiS staje się coraz bardziej przypadkowe i zależne od kaprysu nie Jarosława Kaczyńskiego, do czego siebie i innych przyzwyczaił, ale tych, których stara się skaptować. A tych, na których nie ma bezpośredniego wpływu i na których jego autorytet nie działa, z każdym dniem przybywa. Żonglować tymi wszystkimi politycznymi namiętnościami i ambicjami nie dałby rady niejeden artysta cyrkowiec. W końcu i prezesowi to wszystko wysypie się z rąk, jeśli nie zdoła odbudować stabilnej większości. A dla zmierzenia się z tym wyzwaniem brakuje po prostu materiału ludzkiego.