Jedno można stwierdzić z całą pewnością: Anna Zalewska sama bardzo pozytywnie ocenią swoją pracę na stanowisku minister edukacji narodowej. - Jeśli chodzi o moje sukcesy w MEN, to mogłabym wymieniać bez końca - oznajmiła w rozmowie z portalem Interia.pl. Zapytana o porażki miała natomiast spory problem ze wskazaniem jakiejkolwiek. Następnie nie omieszkała lekko zgryźliwie uderzyć w swojego następcę, Dariusza Piontkowskiego. - Mam ogromne doświadczenie, sporo przemyśleń. Nie mam pojęcia, dlaczego nikt nie pyta mnie o zdanie - zaskakująco stwierdziła Zalewska.
Co więcej, była szefowa MEN poinformowała, że reforma edukacji (którą do dziś krytykuje opozycja i wielu rodziców)... nie była wcale jej pomysłem. - Zanim zostałam ministrem edukacji, obejmowałam mandat europosła po Dawidzie Jackiewiczu. Zostałam poproszona, by z tego mandatu zrezygnować, bo trzeba przeprowadzić reformę. Reforma edukacji nie była moim pomysłem, byłam wyznaczona do jego realizacji - mówiła. - Było trudno, trudniej niż myślałam. Nie żałuję ani jednego dnia w MEN. Mimo trzyletniego, zorganizowanego hejtu. Trzeba było to zrobić, a efekty zobaczymy w najbliższych latach - dodała.
O ile krytyczne opinie względem swojej partii w kwestii niewykorzystywania jej doświadczenia z pewnością nie spodobają się Jarosławowi Kaczyńskiemu, o tyle uczniowie pewnie wiele by oddali, aby Zalewska wróciła na swoje stanowisko. Czemu? Ze względu na jej pomysł funkcjonowania szkół w dobie pandemii koronawirusa. - Szybko powinniśmy zastanowić się nad skróceniem lekcji z 45 do 30 minut, gdyby sytuacja w szkołach była trudniejsza. Wówczas podział na pracę dwuzmianową byłby prosty, nikt nie kończyłby zajęć późno. 30 minut wystarczy na realizację podstaw programowych - zasugerowała obecnemu szefowi MEN. Jej drugą propozycję uczniowie również przyjęliby z zadowoleniem. - Druga sprawa - za moment będą odbywały się przetargi na arkusze egzaminacyjne po ósmej klasie i maturalne. Wydaje się, że to dobry moment na ograniczenie obowiązkowych treści programowych na egzaminie - przekonywała.
Polecany artykuł:
Zapytana o to, czy chciałaby kiedyś powrócić na to stanowisko, Zalewska zdradziła, że w czasie gdy była ministrem jej życia nie było usłane różami. Nawet jej prywatne życie z mężem było tematem dociekań. - Dużo tam przeżyłam. To lata potężnej satysfakcji i ogromnej pracy. Poznałam tam fantastycznych ludzi. Był też ogromny hejt ze strony totalnej opozycji, związków zawodowych i dziennikarzy, którzy nawet docierali do moich sąsiadów i pytali o moje pożycie małżeńskie. Nie wiem, czy ktoś jest w stanie to wytrzymać. Chyba kiedyś opiszę to w pamiętniku - zakończyła.