Cześnik Kaczyński i Papkin Tusk
Ponoć dziatwa jęczy, ale ja uważam, że „Zemsta” na egzamin dla ósmoklasistów nadaje się idealnie. Właśnie w wieku 13 - 15 lat zaczyna się na poważnie rozumieć relacje polityczne i społeczne. A „Zemsta” jest idealnym ich opisem. Tylko przestańmy traktować ją jako komedię, satyrę, wygłup. To opis na serio.
Przecież nasza polityka tak wygląda. Cześnik Raptusiewicz jest u nas jeden. Czyż to nie Jarosław Kaczyński? Wszystko z nim jest dobrze póki się nie wkurzy, a jak już się wkurzy drzazgi lecą, a wkurzyć go łatwo, oj łatwo.
A czy Rejent Milczek nie ma w sobie czegoś z naszego premiera? Niby miły i z cicha frant, ale by przetrwać tyle lat jako szef rządu, sporego wyrafinowania mu potrzeba było. Chyba i jego rządowi konkurenci – Jacek Sasin i Zbigniew Ziobro to trochę Rejenci, a już Jarosław Gowin to był Rejent pełną gębą, większego nie było chyba w polskiej polityce. „Niech się dzieje wola nieba” – w końcu to tak katolicko uduchowiony polityk. W ramach tego uduchowienia robił w bambuko, czy jak tam się u państwa na podwórku mawiało, kolejne ekipy wprowadzające go do władzy.
Papkin? Nie wiem jak dla was, ale dla mnie to Donald Tusk, wypisz wymaluj. Czegóż on nie robił, czegóż nie widział. „Kula ziemska zna Papkina - teraz bratku daj mi wina”. A dokładnie malwazji popijanej w takt V symfonii Mahlera przy obrazach Kokoschki. To nie ja wymyśliłem, to Tusk tak opisywał swój przeciętny dzień w książce o czysto papkinowskim tytule „Szczerze”. A jak dojdzie do władzy, czegóż on nie zrobi, z kim się nie rozprawi – sędziów nie tych co lubi przepędzi, swoich wrogów z żelazną miotłą będzie ganiał. Jest Pakin? Tylko, że – też jak Papkin, jak przychodzi co do czego, to się boi - i majątek przepisuje na żonę albo milczy tygodniami. Za to potem znowu nadrabia gębą. Mamy też w polskiej polityce sporo Podstolin, które zawsze wiedzą gdzie w szafie leżą konfitury i jaka kolejna partia jest najlepsza po to by się ustawić na przyszłość i tu szczególna dedykacja dla Katarzyny Lubnauer i całej plejady dam, których kariery polegają na tym, że prezes PiS ma do nich słabość.
Być może mamy też w polskiej polityce, choć ja dawno nie spotkałem, paru naiwnych, szlachetnych Wacławów i kilka uduchowionych Klar. Na szczęście szybko z tego wyrosną i zamienią się w swoich rodziców, rozumiejąc że jak jest zgoda to „Bóg rękę poda”, ale jak jest konflikt to są pieniądze i władza.