"Super Express": - Pogodziła się już pani z wyrzuceniem Zbigniewa Ziobry, Jacka Kurskiego i Tadeusza Cymańskiego z PiS?
Marzena Wróbel: - Nadal czuję gorycz pomieszaną ze smutkiem. Podtrzymuję to, co mówiłam wcześniej, że dyskusja w partii na temat przegranych wyborów powinna być czymś zupełnie naturalnym. Ponieważ byłam obrońcą Tadeusza Cymańskiego, to odnosząc się do tej konkretnej sytuacji, muszę stwierdzić, że nie znajduję żadnych podstaw, żeby go z PiS wyrzucić.
- Mówi pani jak typowa ziobrystka. Czuję się nią pani?
- To schemat i szufladka, do której mamy być wsadzeni. Wolę unikać tego typu wizytówek.
- Mimo wszystko w tej wewnętrznej wojnie w PiS jest pani bliżej do Zbigniewa Ziobry. W wypadku powołania przez niego nowej formacji pójdzie pani razem z nim?
- Trzymam się tego, co powiedzieli koledzy tuż po wykluczeniu, że odwołują się od decyzji Komitetu Politycznego. W związku z tym, jak rozumiem, chcą w PiS pozostać.
- Nie jest to trochę złudne myślenie? Panowie Ziobro, Kurski i Cymański przekroczyli Rubikon i powrotu na łono PiS już raczej nie ma.
- Czas pokaże, czy ich odwołania zostały przyjęte czy też nie. Natomiast póki co jesteśmy dokładnie w tym samym punkcie, w którym byliśmy w piątek.
- Nie boi się pani, że stając po stronie wyrzuconych kolegów, stygmatyzuje się pani jako zdrajca?
- Nie rozumiem, dlaczego obrona kolegi, którego uważam za osobę skrzywdzoną w całej tej sprawie, miałaby uchodzić za zdradę. Mam bardzo dobre zdanie o Tadeuszu Cymańskim oraz Zbigniewie Ziobrze i Jacku Kurskim. Uważam, że był to mój obowiązek moralny.
- Wydaje się jednak, że jest pani po złej stronie mocy. Najpierw panią zmarginalizują, a potem wyrzucą jak kolegów.
- Jako fanka "Gwiezdnych wojen" uważam, że stoję po jasnej stronie mocy i sprawiedliwość jest po mojej stronie. Nie zamierzam jednak spekulować na temat tego, co będzie w przyszłości. Zobaczymy, co się wydarzy. Zrobiłam to, co uważałam, że jestem winna swoim kolegom.
- I wierzy pani, że ta odwaga cywilna nie zostanie ukarana przez kierownictwo PiS?
- Zobaczymy.
- Może lepiej nie dawać satysfakcji adwersarzom i odejść z kolegami?
- Nie wiem, co zrobią moi koledzy. W związku z tym proszę mnie nie zmuszać do jakichś deklaracji i komentowania wydumanej rzeczywistości.
- Rzeczywistość jest taka, że Ziobry, Kurskiego i Cymańskiego nie ma już w partii.
- Ale zamierzają się odwołać od decyzji. To są fakty i ich oficjalne wypowiedzi. Nie zmusi mnie pan, żebym bawiła się we wróżkę.
- W tej sprawie same nasuwają się skojarzenia z PJN - kiedy wyrzucano z PiS Joannę Kluzik-Rostkowską i Elżbietę Jakubiak, ich sprzymierzeńcy w ramach solidarności poszli za nimi. Taki scenariusz bierze pani pod uwagę?
- Nie mam nic w tej sprawie więcej do powiedzenia. Poczekajmy, co przyniosą następne dni.
Marzena Wróbel
Posłanka PiS