Jędraszewski pojechał do syryjskiego miasteczka Maluli. Przed wybuchem wojny mieszkało tam 20 tysięcy chrześcijan. Teraz zostało ich tylko 2 tysiące. - Z tego miejsca – które jest tak naznaczone bólem, cierpieniem, wojną, ale też nadzieją przetrwania – zwracam się z apelem o pomoc, by wspierać tych chrześcijan, którzy ciągle tutaj trwają i żyją i żeby właśnie w tym miejscu na tej ziemi ocaleli ci, którzy mówią językiem Pana Jezusa - mówił metropolita krakowski, który w Maluli wspominał holenderskiego jezuitę, który wspierał mieszkańców miasteczka w trakcie wojny. - On został z najbiedniejszymi, z grupą młodych ludzi, dla których był prawdziwie i pasterzem, i ojcem. Uważali go za świętego, właśnie dlatego, że potrafił do końca być razem z nimi i swoją postawą umacniać ich w nadziei, że przyjdzie dzień wyzwolenia, a przede wszystkim tej nadziei, że służą Panu Jezusowi - podkreślił duchowny, który w dramatyczny sposób stwierdził także, że "to od nas zależy czy ocalimy chrześcijan w Syrii".
ZOBACZ TAKŻE: Dramat Magdaleny Ogórek i księdza Wachowiaka! Potraktowano ich jak AWANTURNIKÓW