13 powodów - okładka książki

i

Autor: Okładka książki

Jay Asher: Sukces "13 powodów" mnie nie zmienił

2018-01-02 1:30

Jay Asher, autor książki "13 powodów", w rozmowie z Super Expressem

"Super Express": - Ciąży panu jako pisarzowi sukces "13 powodów", zarówno książki, jak i serialu? Dla kieszeni to dobrze, ale czy nie przytłacza przy pracy nad kolejnymi książkami?

Jay Asher: - Jestem wciąż kimś w rodzaju więźnia sukcesu "13 powodów", ale na serio, kto nie chciałby być takim więźniem?! Pisarze, którzy obrażają się na czytelników za sukces, są dla mnie co najmniej dziwni. Każdy autor chciałby, żeby po 10 latach od wydania jego dzieło było wciąż aktualne i budziło dyskusje.

- Pomimo tych lat mówi się, że to najbardziej realistyczny obraz szkoły i nastolatków, jaki do tej pory powstał. Ta historia zaczyna się od samobójstwa uczennicy, której kolega dostaje pudło z kasetami, na których znajduje się wyjaśnienie zagadki.

- Realistyczny, bo na podstawie prawdziwych wydarzeń, historii kilku ludzi z czasów, gdy byli nastolatkami. Moja kuzynka, będąc w takim wieku, miała próbę samobójczą. Wydaje mi się, że zbyt wiele książek o nastolatkach jest tworzonych pod dorosłych. Nie ma tam punktu widzenia ludzi w wieku bohaterów.

- Pan też to pisał jako dorosły.

- Tak, ale przypominając sobie, jak to było, kiedy byłem młody. I rozmawiając z żoną, znajomymi i rodziną o ich wspomnieniach. Rozmawiałem głównie z kobietami, chciałem napisać to z perspektywy dziewczyn.

- Nastolatki oszalały na punkcie książki i serialu. A dorośli?

- Obraz nastolatków w mediach jest zazwyczaj przesadzony. Są prezentowani jako ugrzecznieni albo jako zło wcielone. Może dlatego ja, pokazując bardziej prawdziwy odcień, odniosłem sukces. Także wśród dorosłych, choć część z nich reagowała sceptycznie.

- Na co?

- Mówili, że oni z takich powodów samobójstwa by nie popełnili. Że młodzi są przeczuleni. Oczywiście, że są, ale pytałem, czy sami pamiętają, jak reagowali na różne rzeczy, które przydarzyły im się wtedy pierwszy raz w życiu. Zapominamy, jak reagowaliśmy. Na wiele rzeczy, które dla nastolatków są końcem świata, dorośli wzruszają ramionami.

- Pańskie kolejne książki miały być optymistyczną odtrutką na "13 powodów"?

- Nie do końca. Miałem na nie pomysł, jeszcze zanim powstało "13 powodów". To jest odpowiedź w tym sensie, że "13 powodów" jest o walce z plotkami, z tym co mówią i piszą o nas w sieci inni ludzie. "Światło" jest o wierze w ludzi, w to co mówią. Moja książka "Ty, ja i fejs" jest zupełnie o czymś innym. To fantastyka wychodząca od sytuacji, w której w połowie lat 90. ktoś, siadając przed komputerem, wpisuje adres face- book.com i może widzieć to, co dzieje się na tych stronach w przyszłości.

- Wielu pisarzy nie jest zadowolonych z ekranizacji ich książek.

- Ja miałem szczęście i jest odwrotnie. Choć miałem obawy.

- Jakie?

- Z chęcią ekranizacji zgłosiła się Selena Gomez. Gwiazda Disneya, celebrytka. Przestraszyło mnie, co mogą z tego zrobić. Okazało się jednak, że to tylko jej wizerunek. Prace nad serialem trwały też zbyt długo, by mogła zagrać bohaterkę, i była producentką serialu dla HBO.

- Po takim sukcesie żyje się inaczej?

- Niekoniecznie. Jeszcze w rok po sukcesie "13 powodów" pracowałem w bibliotece. I dosyć to lubiłem.

- I zrobiło się w niej tłoczno od fanów, więc pan przestał?

- Nie, pracowałem na górze, gdzie nie mamy styku z czytelnikami. Kiedy książka stała się coraz bardziej popularna, byłem zapraszany w tak wiele miejsc, że nie mogłem utrzymać tej pracy.