Kilka lat temu bez wątpienia najsłynniejszym kotem w Polsce był sympatyczny Alik – wierny towarzysz Jarosława Kaczyńskiego. Prezes znalazł go maleńkiego przy drodze. Potrącił go samochód. Alik dożył u boku polityka słusznego kociego wieku – 12 lat. Niestety, zmarł po chorobie nerek. Pustka w sercu prezesa została wkrótce potem zapełniona. Oto bowiem w jego życiu zjawiła się Fiona, którą podarował mu wuj. Imię zaś wybrała mama prezesa – Jadwiga Kaczyńska. Fiona jest kotem niezwykłym, bowiem aportuje zupełnie jak pies! Ale ta kocia dama nie jest jedyną rezydentką willi na Żoliborzu. Jest bowiem jeszcze czarny jak smoła Czaruś. – Pewnego dnia znalazł się po prostu pod moim domem i przyniósł go pan, który mnie chroni. Kotek mieścił się w jednej dłoni… – wspominał z czułością Kaczyński w TVP. Oba koty rywalizują między sobą o atencję. - Oba najpierw wchodzą do mojego pokoju, a później na tapczan. Kiedy się odwracam, kot wygania kocicę, bo lubi być sam – mówił. - Ja mam dobrą kocicę i złego kota. Jest między nimi pewna konkurencja. Chodzi o to, gdzie kto śpi – precyzował. Chociaż Czaruś z powodzeniem goni inną kocią konkurencję z podwórza, nie udało mu się na dobre wyrzucić kolejnego mruczka. Chodzi o rudego Feliksa. Co prawda jest on kotem sąsiadów, ale chętnie zagląda do Jarosława Kaczyńskiego. Nic dziwnego, prezes bowiem go dokarmia!
NIE PRZEGAP: Tak mieszka Łukasz Szumowski. To nie dom, to oaza! Nieźle się zdziwisz