Jan Ołdakowski

i

Autor: archiwum se.pl

Jan Ołdakowski: Elity muszą dbać, aby nie było powstań [WYWIAD]

2019-08-01 12:32

Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego w rozmowie z "Super Expressem": Wszystko może nas różnić, ale łączy pamięć o Powstaniu Warszawskim

„Super Express”: – Dziś obchodzimy kolejną rocznicę Powstania Warszawskiego. Wydaje się, że co roku przybywa osób, które wspólnie chcą upamiętnić ten czas i oddać hołd powstańcom. Co miało wpływ na to, że coroczne święto powstańców zyskało taką popularność?
Jan Ołdakowski: – Powstanie Warszawskie jest bardzo nośne społecznie. Mamy do czynienia z pewnym fenomenem, który ukazuje, że na tragicznym wydarzeniu udało się zbudować pozytywny program. Młodzi ludzie podziwiają powstańców, chcą ich naśladować i oddawać im hołd. Mimo że Warszawa jest trudnym miastem.
– Dlaczego?
– Jest duża i zaangażowana w życie zawodowe. Jednak jest taki moment, jedna minuta w ciągu roku, czyli 1 sierpnia, gdy okazuje się, że duch miasta jest bardzo ważny. Wszyscy wspólnie manifestują, jak ważkim dniem jest pierwszy dzień sierpnia. Na ulicach stoją wówczas ludzie, którzy się nie znają. Może ich różnić wszystko, ale łączy ich pamięć o powstańcach.
– Polacy podziwiają kombatantów za ich heroizm i odwagę. Póki reprezentanci obrońców stolicy żyją, możemy czerpać od nich wiedzę na temat minionych zdarzeń. Nie obawia się pan, że wraz z odejściem tych zasłużonych ludzi odejdzie też pamięć o nich?
– To wyjątkowe, że powstańcy mogą być z nami. To ludzie idealni na czas pokoju. Zarażają nas swoją pasją, zaangażowaniem i aktywnością. Powstańcy dbają o swoich przyjaciół i budują tę powstańczą wspólnotę. Mam nadzieję, że wiele organizacji społecznych będzie naśladowało powstańców i nieformalne święto, jakim jest czczenie Powstania Warszawskiego, za 50 lat nadal będzie kultywowane. Istotą przekazu powstańców jest wezwanie do bycia dobrym obywatelem. To uniwersalna wartość wyjątkowych patriotów. Powstańcy przylatują do Warszawy z całego świata wraz z rodzinami, aby zachować tę tradycję i nie przerywać kultywowania wartości, które zaszczepili swoim rodzinom. Sztafeta pokoleń będzie trwała zawsze.
– Trwają też dyskusje na temat zasadności Powstania Warszawskiego. Czy mają one sens, gdy co roku patrzymy w oczy coraz mniejszej grupy ludzi, którzy tracili w powstaniu swoje rodziny i przyjaciół?
– Dyskusja o powstaniu ma sens. Dobrze, że historycy i osoby zainteresowane rozmawiają na ten temat. Jednak moim zdaniem rozważania o sensie PW są obok samego jego upamiętnienia. Oddawanie hołdu powstańcom, którzy byli wyjątkowym pokoleniem, jest dziś priorytetem. Powstańcy umieli przygotować walkę o wolność stolicy. Oni nie chcieli być żołnierzami. Chcieli budować wolną Polskę. Nie było im to jednak dane, ale uczą następne pokolenia, jak to robić. I to jest największa wartość.
– Czasy się zmieniają. Wiele mówi się o młodym pokoleniu, które żyje w czasach dobrobytu i pokoju. Niektórzy twierdzą, że w obecnych czasach młodzież nie dałaby rady dokonać tego, co Powstańcy. Jesteśmy w innym punkcie, ale faktycznie da się określić takie rzeczy, skreślając jednocześnie nowe pokolenie?
– Dzisiejsi nastolatkowe są urodzeni w wolnej Polsce. Nie pamiętają innej rzeczywistości. Natomiast moim zdaniem, gdyby okazało się, że dziś ktoś zabrał nam wolność, napadł na Polskę, to nowe pokolenie także by walczyło. Największym wyzwaniem dla Polskich elit jest to, aby nie było żadnych powstań. Trzeba pracować nad tym, by nie musieć mierzyć się z tak trudnymi decyzjami. Tracenie suwerenności zawsze zmusza ludzi do pewnych rzeczy. Nie będzie kolejnych powstań, jeśli nie utracimy wolności.
Rozmawiała Sandra Skibniewska