Marek Łapiński (44 l.), do niedawna poseł PO, został przez radę powiatu trzebnickiego wybrany na urząd starosty. Dotychczas funkcję tę sprawował Waldemar Wysocki (56 l.) z PiS. - I sprawuję ją nadal. To ja jestem starostą, a pan Łapiński jest tylko byłym posłem - twierdzi Wysocki.
Jego argumenty są następujące: nie można było powołać nowego starosty, bo nie został odwołany stary, czyli on. - Przepchnięto tylko uchwałę o tym, że rok temu zostałem powołany bezprawnie - żali się Wysocki. Z kolei Łapiński staje przy swoim. - Ja jestem starostą - mówi stanowczo.
Zobacz także: Joanna Mucha: "Podatki będą dramatycznie proste". Ale posłanka PO nie umie ich wyjaśnić
Polityk PiS nie zamierza opuścić gabinetu. - Będę tu siedział, bo to przecież miejsce pracy starosty, którym jestem - tłumaczy Wysocki.
Marek Łapiński zajął więc drugi gabinet, dokładnie naprzeciwko Wysockiego. Panowie dzielą między sobą sekretariat wraz z pracownicą. Przyjmują też interesantów. Trzebniczanie, którzy chcą załatwić swoją sprawę, mogą wręcz sobie wybrać, czy chcą rozmawiać ze starostą PiS czy PO.
Co będzie dalej? Sprawę ma wyjaśnić wojewoda. Ale tu też jest problem. Bo lada dzień jeszcze aktualny przedstawiciel rządu w województwie Tomasz Smolarz (49 l.) z PO zostanie odwołany. - Możliwe, że niebawem poinformuję prokuraturę o tym, że pan Wysocki stwarza pozory dwuwładzy. To niebezpieczne dla społeczeństwa, no i karalne - kończy Łapiński.