Wiktor Świetlik: Jak stolica wieś kultury uczyła

2015-02-12 3:00

Kiedyś wysyłano dzieci ze wsi do miasta "po nauki". By nabyły wiedzy, ogłady, kultury. Szczególnie tej ostatniej w miastach dziś nie brakuje, więc nawet jeśli rolnicy nie odwołali ministra, nie załatwili, że sprzedadzą więcej lub drożej wieprzowiny i nie dostali zwrotu za zniszczenia, to wycieczka i tak nie była niepotrzebna. Z Warszawy zawsze można wywieźć wartościową lekcję savoir -vivre'u, a od kogóż się lepiej jej uczyć niż od ludzi kultury?

Solidnej lekcji udzielił im wczoraj już na wstępie wybitny reżyser Andrzej Saramonowicz, autor tak doniosłych dzieł, jak "Lejdis" i "Jak się pozbyć celulitu", z niewiadomych powodów niedostrzeżonych przez amerykańską Akademię Filmową. Oglądając te filmy, rolnicy musieli z uznaniem przyznać, że państwo dobrze zainwestowało ich pieniądze, sponsorując niegdyś jego edukację. Tym razem pan reżyser udzielił im lekcji kultury języka i pozdrowił ich lidera serdecznie słowami: "Panie Izdebski, w dupie mam pańskie przeprosiny, a w imieniu mieszkańców Warszawy (skoro pan może reprezentować rolników, to ja mogę warszawiaków) powiem tyle: Odp....cie się od Warszawy, barany!". Tak sobie właśnie elity rozprawiają o Polsce. Pełna kultura, refleksja, mocne argumenty.

A to niejedyna lekcja, jaką można wywieźć z miasta. Ludzie kultury kultury uczą cały czas. Choćby Andrzej Żuławski. Był chłopakiem ciut od niego młodszej Weroniki Rosati. Potem przestał, więc napisał książkę, w której opisał ją i jej znaną rodzinę. A właściwie inną, fikcyjną osobę i inną rodzinę, które przypadkowo przypominały tamtą. Dzieło zostanie zapamiętane ze względu na jedno zdanie, w którym wielki twórca określa swoją bohaterkę "szmatą, w którą spuszczają się hollywoodzkie ch...". O aktorce Beacie Tyszkiewicz Żuławski pisał, że "jest dowodem na to, że beztalencie z dużym biustem i urodą może zrobić karierę".

Tak to sobie elity kulturalnie rozmawiają. Jak muzyk Hołdys jakiegoś polityka nie lubi, to go nazywa "ch...m", a jak celebryta Lis uważa, że jakaś książka go krzywdzi, to leci "gównami" na antenie publicznej TVP.

Wyższa kultura właśnie na tym polega. Elegancko, mądrze i merytorycznie. Językoznawcy mają takie określenie "kompetencja komunikacyjna", które oznacza, że ktoś jest w stanie w zrozumiały sposób przekazać swoje przemyślenia. Zatem macie tę kompetencję na najwyższym poziomie. Język wyrafinowany jak myśli. Dlatego szanowni mieszkańcy wsi cieszcie się, że choć utrzymujecie te wszystkie szkoły aktorskie, media publiczne, instytuty filmowe, dzięki którym stołeczne elity kulturalne mogą funkcjonować i was, biednych szaraczków, kultury uczyć, kiedy wpadniecie do stolicy.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Zobacz: Czego ŻĄDAJĄ protestujący rolnicy? Chcemy DYMISJI Marka Sawickiego! Czego jeszcze?