"Super Express": - Dlaczego nagle postanowił pan wstąpić do klubu PO?
Jan Tomaszewski: - Skłoniła mnie do tego brutalna nagonka wymierzona w premier Ewę Kopacz. Nieuprawniona, bo pierwsze sto dni pani premier było wspaniałe!
- Nie wszyscy podzielają pana entuzjazm. Co pana tak zachwyciło?
- Ewa Kopacz doprowadziła do wewnętrznej zgody w PO. Nie słychać już o żadnych spółdzielniach, frakcjach, wszyscy dmuchają w jedną trąbę. I bardzo dobrze.
- Czy nie powinno nas bardziej interesować to, co dane ugrupowanie ma do zaoferowania Polsce i obywatelom, a nie czy się partia ze sobą dogaduje?
- Sukcesem jest pakiet onkologiczny, który ma ogromne znaczenie dla pacjentów. Ewa Kopacz przygotowała też ambitny plan restrukturyzacji kopalń. I przeciwko niej wystąpili związkowcy, którzy chcą zachować swoje przywileje. To jak z Legią Warszawa. Klub ma wspaniałych kibiców, ale przez kilku kretynów doszło do skandalu w Belgii, przez który ukarano całą drużynę i wszystkich kibiców.
- Ale jaki ma to związek ze związkami zawodowymi?
- Związki zawodowe są jak kibicowskie organizacje w Legii.
- Zostawmy może kibiców, wróćmy do polityki.
- Nie ma powodu, żeby zostawiać temat kibiców Legii.
- Wracamy jednak do polityki. Odchodząc z PiS, tłumaczył pan, że partia w wyborach na prezydenta Łodzi wystawiła Joannę Kopcińską, którą obciążać miała niedawna przynależność do PO. I po tym wszystkim chce pan przystąpić do PO?
- W przypadku Łodzi mówiłem, że działania partii skończą się porażką, i tak się stało. Moja krytyka nie wynika z niechęci do Jarosława Kaczyńskiego, którego bardzo cenię.
- Czemu nie podjął pan próby naprawy PiS z Jarosławem Kaczyńskim?
- PiS działa tak, by nie przejąć władzy. Przykład: po exposé Kopacz Kaczyński podał rękę Tuskowi. Trzy godziny później w swym wystąpieniu posłanka PiS już nie zostawiała na exposé suchej nitki.
- To chyba normalne działanie opozycji?
- Owszem, opozycja może istnieć i krytykować. Jednak agresywny styl i sposób działania PiS sprawia, że partia ta wyklucza się z walki o władzę, chce pełnić rolę wiecznej opozycji. A ja, jeśli gram, zawsze gram o zwycięstwo.
- Kaczyński, którego pan tak ceni, mówił, że wasze drogi rozeszły się z powodu pana proputinowskich sympatii.
- Nie było żadnych proputinowskich sympatii! Chcę, żeby demokracja była i na Ukrainie, i w Rosji, i w Polsce.
- Jest pan przeciwny odebraniu Rosji mistrzostw świata w piłce nożnej w 2018 roku?
- Organizacji turnieju im nie przyznawałem. Ale ktoś taką decyzję podjął i nie należy jej zmieniać. To nie ma jednak żadnego związku z popieraniem Putina. A rzekome proputinowskie sympatie zrodziły się albo w głowie pana Mastalerka, albo pana Brudzińskiego, którzy nie wiedzieli, jak wytłumaczyć moje odejście z klubu.
- Powodem pańskiego kandydowania do Sejmu był sprzeciw wobec polityki rządu Tuska. Nadal krytykuje pan przekręty przy budowie stadionów, autostrad i obiektów sportowych?
- Oczywiście, że tak! Odsyłam do raportu NIK, który jasno pokazuje, że w swojej krytyce miałem rację.
- No, to ja już trochę nie nadążam. Skąd nagła miłość do partii rządzącej?
- Krytykowałem tamtą Platformę i było za co. Teraz jednak nastała Ewa Kopacz, a jak wspomniałem, jej pierwsze sto dni oceniam bardzo pozytywnie.
- Czy zapadła już decyzja o przyjęciu pana do klubu PO?
- Decyzja władz klubu zapaść ma dziś.
- A jak pana nie przyjmą?
- Nawet jeśli tak się stanie, i tak wspierać będę Ewę Kopacz.
Zobacz: Jan Tomaszewski apeluje: Prezesie, wyrzuć Gosiewską z PiS
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail