Iwona Śledzińska-Katarasińska

i

Autor: Piotr Bławicki

Iwona Śledzińska-Katarasińska: Tomasz LIS MUSI UWAŻAĆ

2012-03-31 4:10

- Pan Lis nie może przekraczać pewnych norm - mówi członkini Rady TVP Iwona Śledzińska-Katarasińska

"Super Express": - Po ostatnim odcinku programu "Tomasz Lis na żywo", w którym prezenter gościł detektywa Krzysztofa Rutkowskiego i feministkę Kazimierę Szczukę, Rada Programowa TVP wydała oświadczenie. Zarzuciliście w nim Lisowi m.in. złamanie dobrego obyczaju i kompetencji zawodowych. Skąd tak gwałtowna reakcja?

Iwona Śledzińska-Katarasińska: - Jesteśmy po prostu przeciwko promowaniu w telewizji publicznej zachowań i osób, które nie tylko incydentalnie, ale niejako stale łamią jakieś normy etyczne. To był program, który zjednoczył w odczuciach - jak rzadko - całą Radę Programową. A przypomnę, że zasiadają w niej ludzie od lewa do prawa polskiej sceny politycznej, np. Piotr Gadzinowski czy Anna Sobecka. I wszyscy jednomyślnie uznaliśmy, że trzeba zwrócić uwagę kierownictwu, że być może czasami dobór gości powinien być nieco bardziej przemyślany.

- Tyle tylko, że "Tomasz Lis na żywo" to program autorski, co oznacza, że jego autor sam decyduje, jaki kształt nadaje swojemu dziełu.

- Program jest autorski, ale nadawca publiczny. Trzeba brać odpowiedzialność za to, co się emituje. Pan Lis podpisał kontrakt z TVP jako autor zewnętrzny, co nie zmienia faktu, że byłoby wskazane, żeby konsultował pewne swoje posunięcia. Po prostu nie można przekraczać pewnych norm.

- A jakie to normy?

- Chociażby takie, że skoro pracujemy w telewizji publicznej, to myślimy o promowaniu pewnych wartości, a nie idziemy na łatwiznę i tanią sensację.

- To nie pierwszy raz, kiedy Rada Programowa zwraca uwagę na program Tomasz Lisa.

- Ale nigdy wcześniej nie było takiej zgodności. Często te uwagi były elementem politycznej gry części rady. Teraz wszyscy byliśmy jednoznacznie oburzeni.

- A uwaga o stronniczości Tomasza Lisa nie wydaje się pani bezpodstawna?

- Te zarzuty nie wzięły się z powietrza. Tomasz Lis musi po prostu uważać. W ostatnim odcinku swojego programu sprawiał wrażenie osoby, która po prostu sobie nie radzi. Nie kontroluje tego, co się dzieje w studiu. A jako profesjonalista i dziennikarz z wieloletnim doświadczeniem powinien wiedzieć, jak postępować w takiej sytuacji. Tymczasem wymknęło mu się to z rąk.

- Czy przewidują państwo jakieś kary w wypadku kolejnych wpadek Lisa?

- Nie, o żadnych sankcjach nie mówimy. Jeszcze raz podkreślę - chodzi nam przede wszystkim o to, żeby program Tomasza Lisa wpisywał się w najwyższe standardy dziennikarstwa, bo chcemy, żeby były one utożsamiane z telewizją publiczną. Od TVP i ludzi w niej pracujących musimy oczekiwać więcej.

Iwona Śledzińska-Katarasińska

Posłanka PO, członkini Rady Programowej TVP