Co ma Błaszczak do Harrisona Forda?
Nie tylko fani „Gwiezdnych wojen” znają tę ikoniczną scenę, kiedy „Sokół Millenium” dowodzony przez sympatycznego opryszka granego przez Harrisona Forda ucieka przez przeważającymi siłami Imperium. I żeby czmychnąć wykonuje skok w nadprzestrzeń. Gwiazdy, będące dotąd punkcikami w ciemnej otchłani, nagle wydłużają się w nieskończoność, a statek przyspiesza i wyskakuje za chwilę z zupełnie innym obszarze kosmosu.
Wiele wskazuje na to, że podobne zjawisko za chwilę przydarzy się polskiej armii. Minister Błaszczak poinformował właśnie, że MON wystosował właśnie iście mocarstwowe zapytanie ofertowe dotyczące możliwości nabycia w USA 500 (!!!) wyrzutni rakietowych HIMARS. To więcej niż dotychczas wyprodukował amerykański przemysł.
Igor Zalewski szczerze o ojcostwie. W tle "Świnka Peppa"
Zwolennicy modernizacji polskich sił zbrojnych zarzucali dotychczas zarówno PO i jak i PIS, że armia zbroi się i unowocześnia zbyt wolno. Trudno nie było się zgodzić z tymi zarzutami. Konflikt ukraiński wymusił jednak przyspieszenie, a jego skala po prostu zapiera dech w piersiach (acz każe też pytać: skąd na to wszystko pieniądze?). To jest skok w nadprzestrzeń.
Polacy też zarobią
Szczególnie cieszą dwie rzeczy: tworzenie wielowarstwowego systemu obrony powietrznej (ostatnio podjęte decyzję o nabyciu dużej liczby wyrzutni Patriot) oraz spore zakupy w polskich zakładach zbrojeniowych (drony od WB Elektronics), systemy piorun do Meska czy haubice Krab (Bumer-Łabędy). Wojsko czeka rewolucja.
Ale nie tylko wojsko. Nasycenie Polski wieloma supernowoczesnymi systemami oznacza skok technologiczny dla całego kraju. Bo schemat, który znamy z memów o durnym generale Denaturovie albo z hollywoodzkich filmów, w których wojskowi to tępe trepy, które wszytko chcą niszczyć, jest nieprawdziwy. Nowoczesna armia to zespół świetnie wykształconych nadzorujących ekspertów bardzo skomplikowane technologie. To narodowa elita. Nie tylko dlatego, że jest gotowa poświęcić swe życie. Ale także elita intelektualna.
I nagle może się okazać, że problemem naszych sił zbrojnych nie jest nowoczesny sprzęt, lecz ludzie. Polskiej armii będzie potrzebna armia specjalistów, tęgich mózgów i bystrzaków. Znacznie więcej niż dotychczas. Oczywiście mamy takich. Teraz trzeba wymyślić, jak zachęcić ich do służby w armii.