"Abonament radiowo-telewizyjny jest archaicznym sposobem finansowania mediów publicznych, haraczem ściąganym z ludzi; dlatego rząd będzie zabiegał o poparcie prezydenta i opozycji dla jego zniesienia" - mówił w 2008 roku premier Donald Tusk (58 l.). Z tych zapowiedzi niewiele pozostało. Abonament nadal trzeba płacić, a na tych, którzy posłuchali i nie płacili, nakładane są drakońskie kary w wysokości nawet 1,6 tys. złotych.
Teraz może być jeszcze gorzej! Abonament ma być bowiem naliczany nie od gospodarstwa domowego, ale od każdej osoby, która uzyskuje dochód. Tak wynika z propozycji przedstawionych przez Jana Dworaka na posiedzeniu sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. - Najbardziej skuteczną i ekonomicznie uzasadnioną metodą poboru składki jest wykorzystanie służb Ministerstwa Finansów - mówił w Sejmie Dworak.
KRRiT nie ujawnia na razie szczegółów nowego rozwiązania. Eksperci z serwisu Money.pl wyliczyli jednak, że roczna składka na media publiczne będzie wynosić około 143 złotych. Przyjmując, że w Polsce legalnie pracuje około 15,7 miliona osób i każda z nich będzie musiała zapłacić nowy podatek, dochody mediów publicznych osiągną astronomiczną kwotę 2,2 miliarda złotych!
Iwona Śledzińska-Katarasińska (74 l.), posłanka PO, przewodnicząca sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu
- Obecnie rozważane są dwie możliwości: przedstawiona przez przewodniczącego Dworaka i druga, aby media publiczne finansowane były z budżetu, na który składamy się wszyscy. Włączenie ściągania abonamentu do obowiązków służb skarbowych nie powodowałoby konieczności budowania kolejnej instytucji. To rozwiązanie budzi jednak społeczny sprzeciw, ja również jestem zwolenniczką finansowania mediów publicznych z budżetu.