Lech Wałęsa miał zebranym na marszu 4 czerwca do przekazania wiele, ale tłum nie pozwolił mu się wygadać. Uczestnicy marszu zaczęli krzyczeć "idziemy! idziemy!", więc były prezydent musiał kończyć. - No dobrze, jak nie chcecie słuchać to dziękuję bardzo. Wszystkiego dobrego - zakończył nagle przerwane przemówienie. Teraz, dwa dni po marszu Wałęsa znów zabrał głos. Na Facebooku umieścił wpis dotyczący społeczeństwa, który nazwał "praktycznym wnioskiem z demonstracji w Warszawie". Tak zaczął swój wpis: - Klasyczny przypadek zmiany pokoleniowej w myśleniu i metodach walki. To mnie zainteresowało i chyba wiem na czym to polega. Ja w całym swym życiu starałem się usuwać różne przyczyny na drugim miejscu skutki. W wystąpieniach swoich też do tego dążę. Młode pokolenie i występujący na wiecach idą w kierunku walki ze skutkami, nie zwracając uwagi na przyczyny. Wniosek z tego taki że należy tylko wybierać odpowiednie miejsca i czas realizacji tych metod.
Dalej dodał, że jako 80-letni, doświadczony życiem i walką człowiek, chciał dać przykład i lekcję postępowania, ale "inne czasy , inna rzeczywistość i środki wyrazu i przekazu ( internety i komórki ) wymagają innego sposobu przekazania tego co chce Wam przekazać - napisał gorzko. A to, co miał do przekazania wpisał w kilku punktach.