Gen. Polko przyznał, że nie słyszał o masowych odejściach z GROM, ale powiedział o sygnałach jakie dochodzą do niego od komandosów. Zdradził, że komandosi skarżą się na sytuację w jednostkach i czują się niedoceniani za swoją pracę i trud jaki w nią wkładają. Co innego żołnierze otaczający szefa MON: - Takie sygnały to ja mam z jednostki komandosów, a nie z Gromu, że odchodzą przede wszystkim podoficerowie z ogromnym doświadczeniem z Iraku, z Afganistanu, a to, co powoduje ich pewne sfrustrowanie to to, że bardziej doceniani są żandarmi, którzy pozwalają ministrowi obrony narodowej bezpiecznie przejść na drugą stronę ulicy, od ulicy Klonowej w stronę Belwederu, niż doceniane są ich misje z narażeniem zdrowia, z narażeniem życia - tłumaczył.
Gen. Polko tłumaczył, że chodzi o docenienie w kwestiach finansowych. I powiedział, że źle się dzieje, jeżeli minister daje dodatki za zwalczanie terroryzmu żandarmom, którzy są w Warszawie, a zapomina o komandosach walczących poza krajem. - To jest dla nich sygnał, że nie ma co starać się i być naprawdę najlepszym i narażać zdrowie, tylko lepiej być takim dworakiem, który gdzieś tam w stolicy dobrze usługując ministrowi - ocenił były dowódca GROM. I dodał, że warto patrzeć na tych, którzy nie są blisko ministra Macierewicz: - Myślę, że warto popatrzeć na tych ludzi, którzy są w terenie, którzy wykonują zadania poza granicami kraju i, którzy nie mają czasu żeby podlizywać się ministrowi.
Zobacz: AWANTURA w Sejmie! Poszło o objawienia fatimskie [WIDEO]