Super Express: To co we wtorek wydarzyło się w polskiej armii nazwie pan trzęsieniem ziemi czy raczej spodziewaną zmianą?
Gen. Stanisław Koziej: Może spodziewanym trzęsieniem ziemi.
- Dziwi pana moment, w którym generałowie postanowili złożyć dymisję?
- Trochę tak, ponieważ przesłanki do tego typu protestu wobec wypaczeniom w cywilnym zwierzchnictwie nad armią były już od dawna. Ja w swojej publicznej aktywności niedwuznacznie dawałem znać, że ci najwyżsi dowódcy powinni zareagować wcześniej na to co z Siłami Zbrojnymi robi minister obrony narodowej, ale widocznie to się nawarstwiało… i już dłużej nie mogli wytrzymać.
- Politycy Zjednoczonej Prawicy sugerują, że to jest sprawa polityczna, że do dymisji celowo doszło przed wyborami, że ktoś na generałów wpłynął i że dali wciągnąć się w kampanię.
- Nie, zupełnie nie podzielam tej opinii. Jestem przekonany, że generałami nie kierowały żadne kalkulacje polityczne, ale wyłącznie merytoryczne. Po prostu to co wyprawia minister obrony narodowej było już nie do zaakceptowania.
- A co „wyprawia” minister obrony narodowej?
- Zastrzeżenia co do cywilnego sprawowania zwierzchnictwa nad armią składają się z dwóch warstw. Pierwsza to merytoryczna, czyli pewna samowola ministra w kierowaniu Siłami Zbrojnymi, nie słuchanie doradztwa Sztabu Generalnego, podejmowanie profesjonalnych instytucji, samowolne podejmowanie decyzji dotyczących SZ, pomijanie kompetencji dowódczych, w tym zwłaszcza dowódcy operacyjnego. Druga warstwa jest ostro rzuca się w oczy zwłaszcza ostatnio, w czasie kampanii wyborczej, czyli upartyjnianie i upolitycznianie armii, wprowadzanie polityki do koszar.
- Politycy PiS z ministrem Błaszczakiem na czele twierdzą, że to Donald Tusk upolitycznia armię, a oni wzywają by tego nie robić.
- No tak, jak zwykle odwracają kota ogonem… Prowadzą kampanię wyborczą w obecności żołnierzy, przy żołnierzach, razem z generałami, na tle broni, ciężkich czołgów, samolotów… im potężniejsza broń, tym lepiej. (…) Ale już chyba szczytem tego upolityczniania było do tej pory było ujawnienie planów operacyjnych, w dodatku z komentarzem ministra obrony narodowej, że armia chciała oddać pół Polski bez walki.
- Że „Tusk chciał oddać”. Jak więc to było z tymi planami, od początku?
- To jest totalne, kompletne kłamstwo i manipulacja. Oszukiwanie i dezinformowanie wyborców, bo każdy logicznie myślący człowiek zdaje sobie sprawę, że wojskowi i Sztab Generalny nie zaplanowali takiej operacji, że odda za darmo, bez walki pół Polski i będą się bronić dopiero na Wiśle. Ten ujawniony plan był dokumentem wykonawczym do polityczno-strategicznej dyrektywy obronnej podpisanej jeszcze przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dyrektywa z kolei wynikała ze strategii bezpieczeństwa narodowego z 2007 r., którą przygotował... ówczesny premier Jarosław Kaczyński, a zatwierdził prezydent Lech Kaczyński. Dodajmy, że to był tylko jeden z kilku planów, bo podstawowym w tamtym czasie była obrona Polski w ramach NATO, razem z naszymi sojusznikami. Wojsko jednak zawsze przygotowuje się także na gorsze scenariusze.
- Więc to był scenariusz najgorszy?
- Tak, zakładający, że w NATO nie uda się uruchomić na czas wspólnej obrony. W związku z tym Polska musiałaby sama odpierać mocarstwo, za które wtedy uważano Rosję. Siłą rzeczy nie moglibyśmy zatrzymać tej agresji od razu na granicy, a Wisłę uznano jako ostateczną rubież obrony. Gdyby Błaszczak był dziś szczery to powinien powiedzieć czy w zatwierdzonych przez niego planach Wisła nie jest strategiczną rubieżą obronną… no jest! Bo takie jest geograficzne położenie Polski. (…)
- Z tego by wynikało, że minister Błaszczak manipuluje?
- Oczywiście. Manipuluje od samego początku. W dodatku mówi, że wojsko chciało pół Polski oddać bez walki i rzuca oskarżenia na swój Sztab Generalny! Bo to przecież Sztab Generalny przygotowuje te wszystkie plany. To jest śmietanka, najlepsi z najlepszych oficerów i im się teraz zarzuca, że zaplanowali oddanie bez walki pół Polski! Sądzę, że to był moment, w którym szef Sztabu Generalnego poczuł się już potężnie i totalnie obrażony, poczuł, że już dłużej nie wytrzyma jeśli minister nie zmieni swojego podejścia.
- Nie zmienił.
- Nie i dalej wykorzystuje wojsko w kampanii. (…) PiS nie kieruje się merytoryką tylko ideologiczną doktryną partyjną. Ci dwaj generałowie ministrowi przeszkadzali (...) nie pasowali do prymitywnej polityki Błaszczaka.
Rozmawiała Kamila Biedrzycka