– Jestem osobą niewinną, trafiłem tutaj z powodów czysto politycznych – bronił się na sali sądowej Gawłowski. Zdaniem byłego wiceministra środowiska w rządach PO-PSL kierowane pod jego adresem oskarżenia mają związek z dwiema jego decyzjami z przeszłości. Gawłowski twierdził, że odmówił udzielenia dotacji dla fundacji Lux Veritatis (założonej m.in. przez Rydzyka – red.) na budowę Term Toruńskich oraz odwołaniem w 2008 roku prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Kazimierza Kujdy (68 l.), który został szefem związanej z Jarosławem Kaczyńskim (71 l.) spółki Srebrna. Zdaniem Gawłowskiego po tych decyzjach on i jego rodzina stali się celem służb. Polityk mówił, że „zainteresowaniem” agentów cieszyła się też jego żona. Z Renatą Listowską-Gawłowską próbował się zaprzyjaźnić znany z prowokacji agent CBA Tomasz Kaczmarek (44 l.). „Agent Tomek” zasłynął w 2007 uwiedzeniem w ramach rozpracowania operacyjnego ówczesnej posłanki PO Beaty Sawickiej (56 l.).
Zarzuty dla Stanisława Gawłowskiego dotyczą lat 2007-2015. Miał wtedy przyjmować od biznesmenów pieniądze, zegarki i nieruchomości, m.in. apartament w Chorwacji. Polityk miał też dopuścić się ujawnienia informacji niejawnej i splagiatować swoją pracę doktorską. Byłemu skarbnikowi PO w tej sprawie za branie łapówek i pranie brudnych pieniędzy grozi do 12 lat więzienia.