Galopujący Major: Co można kupić za 2 miliardy PLN?

2020-02-10 13:13

Podobno awans majątkowy poznać można po tym, że setki zaczynasz traktować jak dotychczasowe dziesiątki, tysiące jak dotychczasowe setki, a dziesiątki tysięcy jak dotychczasowe tysiące. Gdy jesteś naprawdę, ale to naprawdę bogaty, miliardy zaczynasz traktować jak dotychczasowe setki milionów złotych.

Wojewódzki Szpital Zespolony w Toruniu

i

Autor: Magdalena Witt-Ratowska/ Creative Commons Wojewódzki Szpital Zespolony w Toruniu

Polska jest więc bogata, ale to naprawdę bogata. Właśnie rękoma najbardziej empatycznej z empatycznych partii, partii ludu, decyduje tylko w tym roku przekazać 2 miliardy PLN na media publiczne. Tak, dwa miliardy. Nie tyle drobne dwadzieścia milionów, nie tyle całkiem pokaźne dwieście milionów, ale całe dwa miliardy polskich złotych.

Zastanawiali się Państwo, ile to jest 2 miliardy polskich złotych? Po tym, jak CBA, kontynuując pisowską tradycję naprawy państwa w KNF, NBP oraz NIK dało się okraść co najmniej na 5 milionów, można było wyczytać w Pulsie Biznesu, że „5 mln zł w gotówce to masa pieniędzy o wadze kilkudziesięciu kilogramów”. Ile to będzie kilogramów, jeśli chodzi o 2 mld?

Jeśli worek waży, dajmy na to, 20 kilogramów, to ile to będzie worków i ile kilogramów? Przy 500 milionach to będzie 100 worków, przy 2 miliardach to będzie worków 400. Dwadzieścia kilogramów to waga dziecka w wieku szkolnym, autobus przyjmuje między 30 a 45 pasażerów. Przy założeniu, że taki autobus wiezie czterdzieścioro dzieci, mielibyśmy 10 (słownie: dziesięć) autobusów pełnych dzieci. Tyle, że zamiast dzieci na Woronicza przyjeżdża 10 autobusów i z każdego wysypuje się po 40 dwudziestokilogramowych worków.

Zastanawiali się Państwo, co można za tyle pieniędzy kupić? Na co je wydać? Na przykład na najnowocześniejsze oddziały położniczo-ginekologiczne w kraju. Ten w Słupsku kosztował 10 milionów. Tak, 10 milionów za jednej oddział. Ile można by zrobić takich oddziałów w Polsce za dwa miliardy? Tak, dwieście takich oddziałów. W Polsce jest 314 powiatów oraz 66 miast na prawach powiatu. Za dwa miliardy każde z nich dostałoby najnowocześniejszą porodówkę. Każdy jeden powiat dostałby porodówkę. Czy byłoby to godne uczczenie stulecia niepodległości. Ale po co Polsce porodówki. W państwie PIS kobiety mogą się wstrzymać i porodówki się likwiduje. Marcelina Zawisza z partii Razem przypomina, że 77 porodówek ma iść do likwidacji. Jak kobiecie odejdą wody, bo się poród zaczął za wcześnie, to się uśmiechnie i te sześćdziesiąt kilometrów jakoś dojedzie. Ale jak zabraknie jej Sylwestra w Zakopanem, to się pewnie ta kobieta z rozpaczy potnie.

Można też za te pieniądze kupić protezy. W Polsce rocznie robi się 8,5 tysiąca tzw. dużych amputacji, czyli na wysokości uda lub podudzia. Koszt protezy waha się od 15 do 30 tysięcy, więc za 25 tysięcy można już mieć taką protezę „wypasioną”. Taką, która pozwoli prowadzić w miarę możliwe życie. Państwo polskie refunduje do 5 tysięcy PLN za protezę z kolanem. Ile można więc kupić „wypasionych” protez za dwa miliardy? Otóż, za dwa miliardy można kupić osiemdziesiąt tysięcy protez. Osiemdziesiąt tysięcy protez! Przez niemal 10 lat po każdej operacji mogłoby państwo polskie dawać, całemu w traumie i depresji, pacjentowi nowoczesną protezę.

A przecież to „tylko” duże amputacje. Dochodzą jeszcze amputacje mniejsze. Na przykład te odnośnie stóp cukrzycowych. Polska jest w nich liderem w Europie. Nie, nie dlatego, że mamy wspaniałe zespoły dotyczące stóp cukrzycowych, ale dlatego, że, jak wskazuje diabetolog prof. Leszek Czupryniak, amputacja „Jest jakby najtańszym leczeniem, które przynosi - w cudzysłowie - zysk szpitalowi". Tak, proszę Państwa, w Polsce obcina się ludziom nogi, bo ich nie chce się leczyć, a jak się je już obetnie, to nie daje się nawet na protezę. Ale po co pacjentowi proteza, ba, po co zdrowa noga, skoro kanały w mediach publicznych może zmieniać, bez wstawania z łóżka.


Daliśmy sobie wmówić, że wszystko powyższe to populizm. Daliśmy sobie neoliberalnie wmówić, że nie można tak przeliczać. Że tak się nie godzi. Ale jak się godzi? Dlaczego nie można porównywać ilości obcinanych nóg do ilości jak najbardziej zbędnego hajsu palonego w piecu na Woronicza? Co jeszcze muszą zrobić ci ludzie i gdzie jeszcze pokuśtykać na jednej nodze, żeby państwo polskie wreszcie oprzytomniało, puknęło się w białoczerwony łeb i powiedziało sobie, o cholera, może jednak lepiej dać na oddział walki ze stopą cukrzycową, a potem na ewentualną protezę, niż na kolejną premię dla Kurskiego albo serial dla pociotka partyjnego kolegi? Przecież rok temu, też daliśmy im dwa miliardy.

Daliśmy sobie wmówić, że mamy nie porównywać, że takie przeliczenia to skandal. Daliśmy sobie wmówić, że nie możemy się porównywać z Norwegami, którym w poprzednim roku nie zginęło ani jedno dziecko na drodze. Daliśmy sobie wmówić, że nie można się porównywać z Holendrami, którzy dają nie tylko urlopy wytchnieniowe, ale zapewniają ogromne finansowe wsparcie dla niepełnosprawnych. Daliśmy sobie to wszystko wmówić, dlatego za to nędzne, sypiące się i wciąż na nowo okradane państwo, nikt się nie musi tłumaczyć.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki