Cymański, Pastusiak i Lewandowski patrzyli na puste krzesła w auli i przecierali oczy ze zdumienia. Najpierw myśleli, że pomylili sale, potem, że terminy. W końcu jednak dotarło do nich, że nikt nie chce ich słuchać. Wyszli ze spuszczonymi głowami. Wszyscy powinniśmy podziękować gdańszczanom za ten zimny prysznic, jaki zafundowali gwiazdom polityki.
Jestem pewien, że nikt nigdy dobitniej nie powiedział im prosto w oczy, że świat nie kręci się wokół nich, że ich pokazowe kłótnie i ciągłe swary niczego pożytecznego nam nie dają.
Czy po tej lekcji politycy nauczą się pokory, czy przestaną się kłócić i myśleć tylko o sobie? Pewnie nie. Na następne spotkanie po prostu przyprowadzą sobie własnych klakierów. Ale przyznacie drodzy Czytelnicy, że miło było popatrzeć na ich zawiedzione miny. Bo czy ktoś widział kiedyś posła Cymańskiego, któremu zabrakło słów?