Poszło o to, że Biedroń obiecał Sysce jedynkę na liście do Sejmu. - Wiele razy słyszałem takie zapewnienia – mówi nam działacz, który był jednym z najbliższych współpracowników Biedronia. Razem wpadli na pomysł, żeby założyć Wiosnę.
Gdy zbliżały się wybory do europarlamentu, Biedroń uznał, że liderem listy na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie zostanie Krzysztof Śmiszek (40 l.), jego partner. Syska został poproszony o pomoc w wyborach.
- Wtedy też kolejny raz zapewniono mnie, że będę jedynką do Sejmu - mówi.
Jednak Śmiszek do Brukseli się nie dostał.
- Wtedy panowie wpadli na pomysł, żeby spróbował szczęścia w wyborach do Sejmu. Uznali, że będzie jedynką. Na taki plan wpadli, gdy byli na wycieczce w Neapolu – mówi Syska.
Od tego czasu Biedroń zaczął go ignorować.
- O kandydaturze Śmiszka dowiedziałem się z mediów – dodaje Syska.
Dlatego rzucił partyjną legitymacją, a w mediach społecznościowych ostro napisał, że w Wiośnie łamane są zasady demokracji, a decyzje polityczne podejmowane są na randkach lidera partii i jego partnera.
W podobnym tonie co Syska wypowiadają się inni działacze Wiosny.
- Nie tak to miało wyglądać. Ten projekt to ogromny zawód – słyszymy.
Zapytany o sytuację Śmiszek powiedział, że o tym, kto będzie jedynką, nie decyduje tylko Wiosna, ale też Razem i SLD, bo te partie tworzą koalicję.
- Reszty zarzutów nie chcę komentować – uciął Śmiszek.