Krzysztof Brejza

i

Autor: STANISLAW KOWALCZUK Krzysztof Brejza

Drugie dno afery Brejzy. Bardzo NIEWYGODNE informacje dla PiS

2019-08-24 15:25

Ta afera miała być wodą na młyn dla Prawa i Sprawiedliwości. Wydawało się, że nadarzyła się świetna okazja do tego, by zakończyć albo mocno zahamować karierę jednego z najbardziej znienawidzonych przez partie rządzącą polityków - Krzysztofa Brejzę. Informację podawane przez portal TVP Info stawiały go w bardzo złym świetle. Okazuje się jednak, że sprawa ma też drugie dno. Pojawiły się informacje bardzo niewygodne dla PiS.

Portal telewizji publicznej nazywa nawet działania, których miał dopuszczać się Brejza "wydziałem nienawiści". (CZYTAJ TUTAJ) – Od początku jak pracowałam w urzędzie poseł Brejza przychodził raz w tygodniu. Na tzw. naradach wskazywał osoby, które należy atakować w Internecie – tak brzmi jedno z zeznań w tzw. śledztwie fakturowym, do których dotarł serwis tvp.info. Do tej pory śledztwie postawiono 181 zarzutów. Zdaniem portalu "z zeznań wyłania się obraz całej machiny promocji Brejzów oraz nienawistnych komentarzy, grafik i filmików szkalujących politycznych konkurentów Platformy Obywatelskiej".

ZOBACZ, CO W TRUDNYCH DLA BREJZY CHWILACH ROBI JEGO ŻONA

CZYTAJ TAKŻE: Jędraszewski odważnie o SEKSIE. Słuchał go Gowin. Zrobiło się niezręcznie

Cała operacja miała mieć miejsce w Inowrocławiu, gdzie prezydentem miasta jest Ryszard Brejza - prywatnie ojciec posła Platformy Obywatelskiej. Dlaczego afera w inowrocławskim ratuszu nazywana jest "fakturową". - Przy fakturach płaconych przelewem schemat był taki, że po przelaniu pieniędzy przedsiębiorca przychodził do mego biura, przychodziła też pani W. ze swoim zeszytem i ona obliczała jaką ma zostawić kwotę. (...) za tę kwotę opłacała osoby, które komentowały wpisy w Internecie. Były to wpisy szkalujące osoby wskazane przez posła Brejzę i prezydenta Ryszarda Brejzę. Osobom wystawiającym komentarze w Internecie płaciła pani W. (…) mogę się domyślać, że były to kwoty rzędu 500 zł na miesiąc - ten fragment zeznań to tłumaczy.

Problem w tym, że ze sprawą - według lokalnych działaczy Platformy Obywatelskiej - jest powiązana m.in. inowrocławska działaczka PiS Małgorzata S. która sama otrzymała zarzuty. Jak już w kwietniu 2018 roku informował TVN24, według śledczych S. wystawiała faktury za niewykonane usługi. - Pani Małgorzacie S. przedstawiono zarzuty karne dotyczące tego, że jako przedsiębiorca wystawiała faktury za niewykonane w rzeczywistości usługi - informował w tvn24.pl szef Prokuratury Rejonowej w Bydgoszczy Włodzimierz Marszałkowski.

Akceptować je miała Agnieszka Ch., urzędniczka inowrocławskiego magistratu, która także należała do PiS. Według działaczy PO, to ona obciąża Brejzę. - Ch. w ten sam sposób działała w urzędzie w Kruszwicy. Teraz, jako obciążona w sądzie, kłamie w wyjaśnieniach, żeby uratować skórę - mówi nam jeden z lokalnych działaczy PO. - Główna oskarżona liczy na złagodzenie kary - twierdzi. 

Zadzwoniliśmy do Krzysztofa Brejzy z prośbą o komentarz do sprawy. Odesłał nas do swojego wpisu w mediach społecznościowych, gdzie zagroził sądem autorom obciążających go materiałów prasowych.