Dramatyczna sytuacja w klinice Przylądek Nadziei we Wrocławiu! To szpital, w którym leczone są dzieci chore na raka dzieci. Placówka ta cieszy się ogromnym zaufaniem rodziców i samych najmłodszych: notuje rewelacyjne wyniki w walce z rakiem. Obecnie pod opieką kliniki jest 2000 dzieci, a rocznie leczy aż 7,5 tysiąca małych pacjentów.
Niestety, brakuje tam pielęgniarek. Szefostwo kliniki ma ułożony grafik do 6 czerwca, udało się to zrobić na styk. Po tym dniu – jeśli nie znajdzie się nikt nowy do pracy - zamknięty zostanie jeden z oddziałów. Jest na nim 14 łóżek. Leżą tam głównie dzieci, które właśnie miały przeszczep.
Zamknięcie tego oddziału spowoduje wydłużenie czasu oczekiwania na przyjęcie do kliniki. A dla wielu dzieci może oznaczać to wyrok śmierci – bo oni nie mogą przecież czekać.
- Brakuje nam 12 pielęgniarek, bardzo prosimy zgłosić się do pracy. Zatrudniamy natychmiast - mówi prof. Alicja Chybicka, szefowa Przylądku Nadziei. - Te dzieci mogą nie przeżyć, czekając na wolne miejsce – podkreśla profesor.
Do pielęgniarek, które mogą zatrudnić się we Wrocławiu apeluje też Marta Łopuszyńska ( 29 l.), mama malutkiego Juliana, pacjenta Przylądka.
- Proszę, postarajcie się pomóc. Inaczej będzie, bardzo, bardzo źle – mówi pani Marta.