"Super Express": - Politycy wyrywają sobie zamachowca jak dzieci zabawkę: "To nas chciał zabić!", "Nie, to nas bardziej!".
Dr Rafał Chwedoruk: - Rozdymanie tej sprawy do skali aż takiego zagrożenia może zwiastować kryzys. Być może stan naszej gospodarki jest gorszy, niż się nam wmawia. Wtedy politycy chętnie sięgają po strach. Mam też wrażenie, że mieliśmy tu coś na kształt ustawki. Służby miały informacje od początku listopada. Część mediów podgrzewała atmosferę przed marszem 11 listopada, tak jakby było przed czym!
- Nie docenia pan "wzbierającej fali nacjonalizmu".
- Ależ to było eksponowanie drugorzędnych wydarzeń, w których pierwszoplanowe role grał polityczny folklor! I chwilę po tym mamy informację, która ma pokazać, że przemoc i terror są wielkimi wyzwaniami. I pojawią się tabuny tych, którzy mają receptę na te zagrożenia.
- Mówią, że zamach wynika z przyzwolenia na pewne zachowania.
- I pewnie zaproponują ograniczanie praw obywatelskich. Oczywiście terroryzmu nie można lekceważyć. Ale politycy powinni sugerować służbom zajmowanie się poważnymi zagrożeniami. Dziś bardziej zajmują się kibicami i ruchami obrony lokatorów.
- Czy ta sprawa zostanie wykorzystana przez polityków np. przeciwko prawicy? A może kiedy władze spróbują to zrobić, to ostudzi ich wspomnienie zabójstwa działacza PiS przez działacza PO w Łodzi przed dwoma laty?
- Nie ostudzi. I pojawią się pomysły zaostrzenia prawa. Już zaostrzono prawo o zgromadzeniach, ograniczono dostęp do informacji publicznej. Ustawa o imprezach masowych wyjęła spod polskiej jurysdykcji stadiony. I kiedy zbierzemy to wszystko, powstaje pytanie: na co właściwie polskie władze się szykują? Jesteśmy dość biernym społeczeństwem o podobno w miarę stabilnej gospodarce. Tymczasem wygląda to na przygotowania do co najmniej wariantu Grecji, a nawet niektórych krajów Ameryki Łacińskiej.
- Tu odpowie panu chór, że "państwo musi się bronić przed skrajnościami".
- Skrajna prawica funkcjonuje w Polsce od lat 80. Zawsze była marginesem. Dlaczego teraz miałaby być większym zagrożeniem? Co nie znaczy, że politycy PiS powinni firmować imprezy współorganizowane przez ONR. Podobną ostrożność powinien zachować prezydent i nie pojawiać się obok miłośników gen. Pinocheta czy paleoendeków.
- Dlaczego?
- Legitymizuje to pewne poglądy w głównym nurcie debaty. Każdy, kto badał historię faszyzmu w Europie, wie, że władzy nie przejmowali sami uliczni pałkarze. Robili to przy poparciu elit i sponsorów. Jeżeli w establishmencie pojawi się pokusa, żeby jakoś wykorzystać radykałów, to zrobi się niebezpiecznie.
Dr Rafał Chwedoruk
Politolog, Uniwersytet Warszawski